O tym, że w trakcie sylwestrowej nocy cierpią zwierzęta zawsze powszechnie mówi się na przełomie roku. Tymczasem poza naszymi braćmi mniejszymi grupa ludzi, dla których noworoczne strzelanie jest traumatycznym przeżyciem jest równie szeroka, to osoby cierpiące na autyzm, depresję czy chorzy z dysfunkcjami natury psychicznej.
- Przy okazji naszej pracy terapeutycznej, często mam okazję słyszeć od rodziców chorych dzieci, że dla ich rodzin sylwestrowe fajerwerki to koszmar. Po takim przeżyciu ich pociechy nawet przez tydzień po prostu nie chcą wychodzić z domu, tak silne jest poczucie zagrożenia wywołane odgłosami wybuchów – mówi prezes Stowarzyszenia „Strapate Rancho”.
Sylwestrowa noc to również potężny stres dla osób starszych, szczególnie tych, którzy pamiętają wojnę. I choć fajerwerki mają kojarzyć się z zabawą, takim osobom na myśl przychodzi zdecydowanie inne skojarzenie.
- Wybuchy petard nieuchronnie kojarzą im się z wojennym koszmarem, powodując niewysłowione cierpienia – podkreśla hipoterapuetka Stana Tilesova – Rychlewska.
Poważnym argumentem za tym, by rezygnować z fajerwerków jest też troska o środowisko. Argumenty naukowców powinny być bliskie wszystkim tym, którzy chcą być „eko”.
- Według badań niemieckich naukowców poziom toksyn, emisji z petard i fajerwerków w ostatnich godzinach roku osiąga stopień tak wielki, jak poziom szkodliwych emisji przez cały rok – wskazuje Stana Tilesova – Rychlewska.
Oczywistym powodem, dla którego warto rozważyć rezygnację z głośnej sylwestrowej zabawy są zwierzęta. I nie chodzi tylko i wyłącznie o naszych domowych przyjaciół, równie mocno cierpią dzikie zwierzęta. Obdarzone doskonałym słuchem odczytują wybuchy petard i fajerwerków jako zagrożenie. Nie rozumieją co się dziej wokół nich dzieje, są przerażone i zdezorientowane.
Argumentów za niekorzystaniem z fajerwerków i petard można, by było jeszcze przytoczyć kilka. Ale ich wspólnym mianownikiem jest jedno – przynoszą więcej szkody niż pożytku. Stana Tilesova – Rychlewska wychodzi więc z ciekawą inicjatywą, chce uświadamiać i przekonywać do tego, by rezygnować z kupowania sylwestrowych petard.
- Byłoby wspaniale, gdyby zamiast wydawać pieniądze na petardy, przekazać jakąś sumę na wsparcie wybranego szlachetnego celu. Stąd nasze hasło „Cegiełka zamiast petardy” - tłumaczy. - Bo czy można w lepszy sposób przywitać Nowy Roku, niż przekazując nawet drobną kwotę na wsparcie jakiegoś szlachetnego przedsięwzięcia?
Stana Tilesowa – Rychlewska jest realistką i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że utrwalenie w ludziach przekonania o tym, że sylwestrowe petardy są zbędne, może zająć lata.
- Nie ma w tym żadnej przesady, bowiem my, jako zespół psychoterapeutyczny specjalistów z dziedziny ochrony środowiska oraz obcujący ze zwierzętami, doskonale wiemy, iż jedynie zamykanie oczu i wypieranie tematu pozostawi ludzi obojętnych na cierpienie, jakie zadawane jest w trakcie "okresu petardowego". Wystarczy otworzyć serce, okazać empatię, nawet jeśli samemu nie doświadczyło i nie doświadcza się takich trudności w życiu, jak autyzm, stres pourazowy, itd.. Ludzie absolutnie nie zdają sobie sprawy, jak potężne cierpienie to dla wielu osób oznacza.