Przebywanie w domu to doskonała okazja, aby poświęcić czas na rzeczy, na które wcześniej tego czasu było niewiele. Nie inaczej jest w przypadku kapitana PGE Skry Bełchatów.
- Przede wszystkim poświęcam czas dzieciakom na zabawę połączoną z nauką i to wypełnia mi praktycznie cały dzień. Przeplatam to jednak pracami w ogrodzie czy sprzątaniem w garażu - opowiada Wlazły.
Polecany artykuł:
Gwiazda polskiej siatkówki może też poświęcić więcej czasu swojej pasji, czyli fotografii. Wprawdzie o pstrykaniu zdjęć w plenerze nie ma mowy, ale można doskonalić inne elementy związane z fotografią.
- Swobodnie poświęcam się obróbce przy komputerze. Do tego czytam książki, które czekały na swój odpowiedni moment - przyznaje atakujący bełchatowian.
Głód siatkówki
Zajęć w domu nie brakuje, rozwijanie swojej pasji też może dostarczyć mnóstwo frajdy, ale Wlazły nie ukrywa, że brakuje mu siatkówki.
- Tęsknię za treningami, takimi typowo siatkarskimi w hali czy siłowymi, a do tego za rywalizacją z kolegami, meczami i wydarzeniami sportowymi, w których brałem udział. Tak naprawdę brakuje mi wszystkiego, co wiąże się ze sportem. Jest to taka nienaturalna sytuacja, zupełnie inna, niż normalnie zakończony sezon. Myślę, że każdemu z nas jest przykro, smutno i brakuje tego, co w pewnym momencie musiało się skończyć - zaznacza Wlazły.
Po tym sezonie legenda PGE Skry żegna się z Bełchatowem. Siatkarz ogłosił tę decyzję kilkanaście dni temu. Wlazły gra w Bełchatowie od 2003 roku. Były reprezentant Polski jednak nie kończy kariery i będzie ją kontynuował w innym polskim klubie.