Blokowiska czy uliczki z jednorodzinną zabudową dla zwierzyny nie ma to znaczenia. W tym przypadku decydującym elementem jest co innego – zawartość kubłów i śmietników, które stają się niczym supermarket źródłem jedzenia.
- Z racji tego, że jako ludzie zajmujemy coraz większe przestrzenie, budujemy swojego domy w zakątkach oddalonych od centrum miasta lisy tracą swoje naturalne tereny, na których występują. Starają się je utrzymać lub do nich wrócić, zasymilować się z nowym środowiskiem i niestety korzystają z dobrodziejstw naszych śmietników. Dla nich to jest karma za darmo, nie trzeba polować, a jedzenie jest – wyjaśnia Wojciech Zając, nadleśniczy Nadleśnictwa Bełchatów.
Polecany artykuł:
- W każdym rowie siedzą, świecą im się ślepia – mówi jeden z mieszkańców.
Rzeczywiście o obecności tych rudych czworonogów przekonują się w swojej służbie choćby strażnicy miejscy.
- Codziennie jest jakiś telefon zatroskanego mieszkańca, który widział lisa w pobliżu swojego bloku, miejsca zamieszkania – mówi Piotr Barasiński, komendant straży miejskiej i dodaje: - Po pierwsze trzeba pamiętać, że lisy są drapieżnikami, po drugie warto zwrócić uwagę, że są to zwierzęta, które w przeszłości bardzo często były chore na wściekliznę. Teraz choroba jest opanowana i mimo, że w naszym regionie nie występuje, to bardzo przestrzegamy przed dwiema rzeczami: dokarmianiem jak i zbliżaniem się do nich. To zresztą dotyczy wszystkich dzikich zwierząt.
Warto pamiętać o tym, że lisy jako drapieżniki mogą polować i to nie tylko na gryzonie, ale również na nasze małe domowe zwierzęta – koty, kury, gołębie czy nawet na niewielkie psy. Rudzielce będą unikać bezpośredniego kontaktu z człowiekiem i trzymać do niego spory dystans, ale ludzka czujność i zdrowy rozsądek powinny w tych kontaktach wziąć górę.
Posłuchajcie co o niecodziennych odwiedzinach mówią mieszkańcy Bełchatowa