W miniony piątek (21 stycznia) około godziny 17.30 dyżurny wieluńskiej komendy otrzymał informację, że na terenie Wielunia doszło do pożaru w piwnicy jednego z bloków mieszkalnych. Skierowani na miejsce funkcjonariusze zastali strażaków prowadzących akcję gaśniczą. Z uwagi na duże zadymienie dwóch klatek schodowych konieczna była ewakuacja. Swoje mieszkania musiało opuścić 36 osób. "Policjanci podczas pomocy strażakom przy ewakuacji zwrócili uwagę na mężczyznę, który biegł po klatce schodowej. Podejrzenia mundurowych wzbudził fakt, że miał on okopconą twarz, ręce oraz odzież. Mężczyzna, widząc mundurowych zaczął uciekać. Funkcjonariusze natychmiast ruszyli za nim i dogonili go, nim zdążył opuścić budynek. Podejrzenia policjantów potwierdziły się. Wszystko wskazywało na to, że to on ma związek z podpaleniem piwnicy" - podaje st.asp. Katarzyna Grela z wieluńskiej policji.
CZYTAJ TEŻ: Horror w Wieluniu. 31-latek eskortowany do szpitala przez policję. Piła przecięła mu rękę
40-latek był pijany. Badanie alkomatem wykazało że miał miał ponad 1,2 promila alkoholu w organizmie. Ponadto mundurowi ustalili, że mężczyzna ma związek z pożarem, który miał miejsce tego samego dnia około godziny 3.00 w piwnicy innego bloku mieszkalnego na terenie Wielunia. W przypadku tego zdarzenia, dzięki szybkiej reakcji świadka oraz natychmiastowej interwencji straży pożarnej, nie doszło do rozprzestrzenia się ognia.
40-latek został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Wieluniu, gdzie usłyszał dwa zarzuty usiłowania oraz spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, jak również zniszczenia mienia. Za popełnione przestępstwa grozi mu teraz kara do 10 lat za kratkami. Decyzją sądu trafił na 3 miesiące do aresztu.