Nie ma co ukrywać, że zarówno Zenek Martyniuk, jak i jego hit o zielonookiej biją rekordy popularności. I choć nie brakuje słów krytyki, że: "to disco polo", "że co do za gatunek", to Paweł Bauer szybko ucina te spekulacje tłumacząc, że muzyka jest dla ludzi, ma im przynosić radość i być formą zabawy… Sam bełchatowianin przyznał bez skrępowania, tuż przed swoim telewizyjnym występem, że śpiewając na rozmaitych imprezach okolicznościowych, nie mogą się one obejść bez utworów Zenka.
Paweł, jak się czujesz po tej wygranej?
- Czekałem na tę szansę od 1 marca 1989 roku, czyli od momentu, kiedy się urodziłem. Całe 30 lat (śmiech). A wiesz co jest jeszcze fajniejsze? W tym roku zespół Akcent, którego liderem jest Zenek ma również swój jubileusz 30-lecia. Ja wierzę, że tu nie ma żadnych przypadków...
Padają tu i ówdzie gorzkie słowa na temat tego repertuaru i wyboru gwiazdy „Szansy na sukces”, jak Tobie z tym?
- Zenek Martyniuk, jest królem nurtu disco polo, i co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Ja jako wokalista, który śpiewa od nastu lat wychodzę z założenia, że nie ma co kategoryzować muzyki. Każda muzyka jest po coś, akurat ta, z którą przyszło nam się zmierzyć jest do tańca. Ja cieszę się, że mogłem w programie pokazać po prostu siebie, uwielbiam muzykę rozrywkową, a ten nurt z pewnością do takich należy. Poza tym pamiętajmy o jeszcze jednej sprawie, teoretycznie wszyscy zrzędzą na disco polo, a potem kiedy wchodzisz w przysłowiowe internety, widzisz setki milionów wyświetleń piosenek tego gatunku. Podkreślam, o czym zresztą powiedziałem w „Szansie na sukces”, że z doświadczenia wokalisty wiem, że nie ma imprezy, na której, by się tego utworu nie śpiewało.
Artur Orzech wylosował dla Ciebie kostkę nr 1. Powiem szczerze, kiedy ja zobaczyłam ten numer, od razu pomyślałam o największym hicie Martyniuka, byłam przekonana, że będą to te oczy zielone.
- Szczerze: miałem tak samo! Jak byłem na tym nagraniu i jak zobaczyłem, że Artur Orzech wylosował mi kostkę z jedynką, miałem identyczne przeczucie. Fajnie się to wszystko ułożyło. Dobrze mi się śpiewało w studio ten utwór, czułem, że zrobiłem wszystko, co do tej pory potrafię. Powiem szczerze, jestem również dumny z tego jak wypadłem jako rozmówca, jako człowiek w rozmowie.
Twój występ, to było nie tylko „wykon”, ale prawdziwe show!
- Ja to uwielbiam! To jest mój styl i konik. Kocham tworzyć taką atmosferę na scenie, by było wesoło, by ta rozrywka, o której mówiłem, była na jak najwyższym poziomie. Staram się. Dlatego osobiście cieszyłem się, że padło w moim przypadku na program z udziałem Zenka Martyniuka, bo taki energetyczny występ był nie tylko możliwy, ale nawet jak najbardziej wskazany! Jak śpiewam po różnych imprezach okolicznościowych to staram się, żeby mój wykon był koncertowy, żeby cały czas był z publicznością kontakt i to chyba też zadziało się w „Szansie…”. Śpiewam, jak śpiewam i to czy komuś się to podoba jest już kwestią gustu – każdy ma swój. Dla mnie najważniejsze jest, by na scenie być przede wszystkim sobą, nikogo nie udaje, mam swój głos i swój pomysł na występ.
Co powiedział Zenek Martyniuk po Twoim występie?
- Podczas mojego występu Zenek Martyniuk nie pomagał mi w śpiewaniu, tylko słuchał. Zainteresowałem go moją interpretacją i jak się później okazało był bardzo miło nią zaskoczony. Kiedy już doszło do ogłoszenia werdyktu, to usłyszałem pochlebne słowa, że „śpiewam całym sobą, że widać, że mi zależy na tym, jak chce wystąpić”. Był zadowolony z mojego występu, a wręcz nieoficjalnie wiem, że był dumny jak jego największy hit został zaśpiewany w „Szansie na sukces”.
Co dalej? Wiadomo przecież, że na tym jednym odcinku rywalizacja się nie skończy.
- Ostatni odcinek z serii Opole 2020, kiedy poznamy jedenastego finalistę przypada w połowie grudnia. Do końca tego roku musi się odbyć finał „Szansy na sukces”. Wiem, że będzie trudno, powiem też, że z pewnością będą spore emocje dla widzów. 11 gwiazd i 11 zwycięzców swoich odcinków i z nas tylko jedna osoba pojedzie na opolskie Debiuty 2020... Będą emocje! Teraz trzymajmy kciuki za Anię Serafińską, która wystąpi w „Szansie...” już 1 grudnia!