Usiłowanie oraz udana próba oszustwa to bilans wczorajszego dnia (11 października) w powiecie piotrkowskim. Pierwsze zgłoszenie dyżurny piotrkowskiej jednostki otrzymał przed południem. Z ustaleń wynikało, że do 86-letniej piotrkowianki, na numer stacjonarny zadzwoniła obca kobieta. Damski głos w słuchawce poinformował seniorkę, że jej syn spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Aby uniknąć więzienia należy wpłacić kwotę w wysokości 120 000 złotych. "W tym przypadku 86-latka zachowała się racjonalnie. Oświadczyła, że nie będzie płacić żadnych pieniędzy, po czym się rozłączyła. Następnie kobieta skontaktowała się ze swoim synem. Jak się okazało nikt z najbliżej rodziny nie miał wypadku drogowego, a dzięki zachowaniu ostrożności kobieta zachowała swoje oszczędności" - podaje st. asp. Izabela Gajewska z Komendy Powiatowej Policji w Piotrkowie Trybunalskim.
Niestety, tyle szczęścia nie miała 65-latka. Kobieta również otrzymała telefon na numer stacjonarny. W słuchawce usłyszała głos kobiety, która oświadczyła że jest "policjantką". Oszustka poinformowała, że syn piotrkowianki spowodował śmiertelny wypadek, a żeby uniknąć więzienia, należy zapłacić. Pieniądze miał odebrać podstawiony przez oszustów "kurier". Damski głos w słuchawce kazał się również nie rozłączać i przekazać numer komórkowy. Od tego czasu rozmowy trwały za pośrednictwem komórki. "Oszustka co chwilę wykonywała połączenia i prosiła o szybsze przygotowanie pieniędzy. Wywarta na 65-latce presja spowodowała, że kobieta zapakowała pieniądze. Po krótkim czasie do jej mieszkania przyszedł "kurier", któremu nic nie podejrzewająca kobieta przekazała torbę z oszczędnościami" - opisuje policja.
CZYTAJ TEŻ: Był kurierem mafii oszukującej metodą "na wnuczka", choć o tym... NIE WIEDZIAŁ! Jak to możliwe?
Pokrzywdzona kobieta cały czas telefonicznie miała kontakt z oszustką podającą się za policjantkę. Kiedy ta otrzymała potwierdzenie, że 65-latka przekazała pieniądze kurierowi, oświadczyła, że jej syn ma nogę w gipsie i zostanie przywieziony pod pobliski market. "65-latka wyszła pod wskazane miejsce, ale nikt syna nie przywiózł, a kontakt z oszustami nagle się urwał. Kiedy wróciła do domu czekali na nią funkcjonariusze, których powiadomił mąż kobiety, gdyż przypuszczał, że jego małżonka padła ofiarą oszustów" - mówi Gajewska.
Policja apeluje, aby w takich przypadkach zachować spokój i rozwagę. "Przypominamy, że policjanci nigdy nie proszą o pieniądze. Nigdy też nie informują o swoich działaniach. Kiedy otrzymamy taki telefon, rozłączmy połączenie i zadzwońmy na numer alarmowy 112. W ten sposób ochronimy nasze oszczędności" - przestrzega Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.