29-latek był już w trakcie poważnego przygotowywania się do spania. Zdjął buty, spodnie i porozrzucał skarpetki. Wtedy do akcji wkroczyli miejscy strażnicy, którzy rutynowo patrolowali teren dworca. Na widok mundurowych mężczyzna zareagował ze zdziwieniem pytając: „co wy ode mnie chcecie w moim domu?”
- Mężczyzna dziwnie się zachowywał, gestykulował, wymachiwał rękami. Jego wszystkie rzeczy były porozrzucane po całym dworcu, buty ustawione były przy toaletach, a on sam utrzymywał, że weszliśmy do jego domu i miał do nas pretensje, że go nachodzimy - relacjonuje Piotr Michalak, z bełchatowskiej Straży Miejskiej, który uczestniczył w tej niecodziennej interwencji.
Jakby tego było mało, podczas próby wylegitymowania doszło do kolejnych kłopotów. 29-latek wyjął z kurtki dokumenty i okazało się, że nie należą one do niego!
Mężczyzna zachowywał się agresywnie i strażnicy szybko nabrali podejrzeń, że chodzi nie tylko o zmęczenie i alkohol, ale także o narkotyki. Ich podejrzenia szybko potwierdziła obecność w kieszeni kurtki dilerki z białym proszkiem. Strażnicy zatrzymali mężczyznę, a ponieważ nie obyło się bez nerwów, na ręce 29-latka założono kajdanki, następnie przekazano go bełchatowskiej policji do dalszych czynności.