W środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpocznie się proces z powództwa Fundacji Greenpeace Polska przeciwko spółce PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna - właścicielowi m.in. elektrowni i odkrywek węgla Bełchatów oraz Turów, w którym aktywiści domagają się zaprzestania emisji gazów cieplarnianych, pochodzących ze spalania węgla, najpóźniej do 2030 roku. Oznaczałoby to całkowite zamknięcie wszystkich elektrowni spółki w ciągu najbliższych 8 lat.
ZOBACZ TEŻ: Akcja na łódzkim lotnisku. Za samolotem leciały F-16. Te zdjęcia robią wrażenie! [FOTO]
"Pozew aktywistów ekologicznych z fundacji Greenpeace przeciwko największemu krajowemu wytwórcy energii jest bezprecedensowy – według dostępnych informacji, nigdy dotąd, w żadnym innym kraju UE, Greenpeace nie zażądał zamknięcia wszystkich konwencjonalnych aktywów wytwórczych w tak krótkiej perspektywie czasowej. Tymczasem są w Europie kraje, które emitują więcej dwutlenku węgla niż Polska" - przekazała PAP we wtorek rzeczniczka PGE GiEK Sandra Apanasionek.
Według PGE GiEK, wyłączenie w tak krótkim czasie elektrowni, które obecnie pokrywają ok. 36 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, całkowicie zdestabilizowałoby polski system energetyczny, doprowadzając do przerw w dostawie energii oraz dalszego, nawet kilkukrotnego wzrostu jej cen. Tak duże i gwałtowne obniżenie mocy zainstalowanych nie pozostałoby również bez wpływu na rynek energii w całej UE. Z tych powodów spółka interpretuje pozew Greenpeace jako "działanie na szkodę polskiej gospodarki i polskich obywateli, atak na krajową suwerenność energetyczną i chęć zachwiania stabilnością gospodarki całej UE".
Z kolei Greenpeace w przysłanym PAP komunikacie przypomniał, że już w 2018 roku zapowiedział podjęcie kroków prawnych przeciwko PGE, jeśli spółka nie podejmie działań na rzecz redukcji emisji swoich węglowych elektrowni. Zdaniem ekologów, PGE GiEK nie przedstawiła planów dotyczących odejścia od węgla, zatem w marcu 2020 roku Greenpeace złożył przeciwko niej pozew.
Obie strony przyznają, że w 2021 r. prowadziły ze sobą mediacje, które jednak zakończyły się po jednym spotkaniu.
"Emisje gazów cieplarnianych pochodzące z działalności koncernu PGE GiEK bezpośrednio wpływają na pogłębianie się kryzysu klimatycznego. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski lubi powtarzać puste słowa o dążeniu firmy do neutralności klimatycznej, jednak nie podejmuje ku temu żadnych realnych działań. W roku 2021 emisje grupy PGE wzrosły o 19 proc. w stosunku do poprzedniego roku. To nie jest żadna zielona zmiana, o której mówi PGE. Dlatego pozwaliśmy właściciela m.in. Bełchatowa i Turowa. Domagamy się sprawiedliwości klimatycznej. Na świecie podobne sprawy znalazły już swoje pozytywne rozwiązania przed sądami. Przykładem może być Holandia gdzie sąd nakazał koncernowi Shell głęboką redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 r." – podkreślił analityk rynków energetycznych w Greenpeace Piotr Wójcik.
ZOBACZ TEŻ: Młoda kobieta spadła na wybieg dla niedźwiedzi. Niebezpieczny wypadek w łódzkim Orientarium
Według PGE GiEK spełnienie żądań ekologów byłoby "zaprzeczeniem idei sprawiedliwej transformacji energetycznej". W swoim stanowisku przesłanym PAP spółka nazywa propozycje Greenpeace "dziką transformacją", która miałaby katastrofalne skutki zarówno na płaszczyźnie społecznej, ekonomicznej i bezpieczeństwa energetycznego Polski; spowodowałaby uzależnienie się Polski od energii pochodzącej z zagranicznych źródeł, często wytwarzanej z wysokoemisyjnych surowców importowanych spoza UE.
"W obecnej sytuacji związanej z wojną na Ukrainie, z uwagi na problemy z dostawami surowców energetycznych, budowanie bezpieczeństwa energetycznego wiąże się z dodatkowymi wyzwaniami i kosztami. Tym bardziej zadziwiająca jest postawa Fundacji Greenpeace, która domaga się wyłączenia krajowych elektrowni zasilanych przede wszystkim polskim paliwem pochodzącym z dwóch kopalń węgla brunatnego w Bełchatowie i w Turowie oraz z krajowych kopalń węgla kamiennego. Elektrownie te w 2021 r. dostarczyły energię do niemal co drugiego odbiorcy w Polsce - do gospodarstw domowych, obiektów użyteczności publicznej, firm, samorządów" - pisze w komunikacie PGE GiEK.
CZYTAJ: 3-letniemu Kubusiowi spod Pajęczna kończy się czas. Ratunek jest daleko
Natomiast Greenpeace przywołuje normę polskiego prawa, stanowiącą, że każdy, komu zagraża szkoda poprzez oddziaływanie na środowisko, może żądać od podmiotu odpowiedzialnego przywrócenia stanu zgodnego z prawem. "Kryzys klimatyczny jest dogłębnie zbadanym zjawiskiem, a nauka nie ma wątpliwości, że emisje gazów cieplarnianych ze spalania paliw kopalnych bezpośrednio przyczyniają się do jego pogłębiania" - zwracają uwagę ekolodzy.