8 listopada do bełchatowskiej komendy policji przyszedł mężczyzna, który zgłosił kradzież portfela z pieniędzmi.
- Pokrzywdzony podał, że zdarzenie miało miejsce dwa dni wcześniej, w nocy 6 listopada, w domku letniskowym znajdującym się na terenie ośrodka wypoczynkowego. Pokrzywdzony zeznał, że o godzinie 2.00 obudziło go głośne pukanie do drzwi. Młoda kobieta potrzebowała pomocy. Roztrzęsiona prosiła o możliwość skorzystania z telefonu komórkowego – informują policjanci z KPP w Bełchatowie.
27-latka nie chciała wyjaśnić mężczyźnie co się stało. Mężczyzna zaprosił ją do wynajmowanego pokoju i udostępnił jej swój telefon. Kobieta nie przeprowadziła żadnej rozmowy, tłumacząc, że nigdzie się nie dodzwoniła. Wówczas poprosiła o numer telefonu na taksówkę.
- Ponieważ mężczyzna takiego nie posiadał, wyszedł ze swojego pokoju do sąsiadów, pozostawiając nieznajomą samą. Po powrocie podał jej nr telefonu i odprowadził do taksówki – wyjaśnia przebieg zdarzenia policja.
Krótko po tajemniczej wizycie 27-latki, mężczyzna zorientował się, że z jego pokoju zginął portfel, w którym było blisko 2,5 tysiąca złotych. W tej sytuacji nie trudno było połączyć fakty. Jak się niebawem okazało złodziejkę zgubiło jej roztargnienie.
- Do pokrzywdzonego zadzwonił taksówkarz, który szukał właścicielki zgubionego w jego aucie prawa jazdy. Zbieg wydarzeń i dalsze ustalenia funkcjonariuszy sprawiły, że 27-letnia bełchatowianka szybko znalazła się w rękach policji. Usłyszała już zarzuty kradzieży, za co grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności – dodają policjanci.
O dalszym losie 27-latki zdecyduje sąd.