Kiedy Magdalena A. (36 l.) z Radomska, matka piątki dzieci, nieco się zaokrągliła, jej znajomi zaczęli dopytywać, czy znów jest w ciąży. Kobieta konsekwentnie zaprzeczała. Prawda o tym, że jednak jest brzemienna, wyszła na jaw w miniony poniedziałek, kiedy ją i nowo narodzone dziecko znaleziono martwych w ich mieszkaniu.
Kobieta razem z mężem Sebastianem mieszkała w jednym z bloków przy stadionie w Radomsku. Oboje wychowywali czworo dzieci, ale w ich rodzinie niedawno pojawiło się też piąte, które zostało oddane do adopcji.
Ciężar opieki nad potomstwem spadł na barki matki. Z relacji sąsiadów wynika, że czasem była to praca ponad jej siły. - Skarżyła się, że ze wszystkim musi radzić sobie sama – opowiadają. - Narzekała, że męża wiecznie nie ma, że robi co, chce, że ona musi wszystkiego dopilnować.
Kiedy więc po raz szósty zaszła w ciążę, padł na nią blady strach. Zaczęła ukrywać ten fakt przed znajomymi. Z relacji jej męża wynika, że nawet on nie był świadomy, że żona była w ciąży. Choć, jak mówią mieszkańcy osiedla, część osób o tym wiedziała. - Magda była załamana – mówi jedna z kobiet. - Mówiła, że nie wie co to będzie, jak urodzi kolejne dziecko.
Maleństwo przyszło na świat w miniony poniedziałek przed południem. Kilka godzin później zwłoki swojej żony i malutkiego zakrwawionego dzidziusia znalazł jego ojciec. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że kobieta odcięła dziecku pępowinę, a potem odebrała mu życie. Sama zmarła z wykrwawienia. Jeszcze dziś (8.09) powinny być znane wyniki sekcji zwłok zmarłych.
Polecany artykuł: