Przypomnijmy, do ujawnienia szokujących informacji o stanie zdrowia 9-miesięcznego dziecka doszło w minionym tygodniu. W czwartek, 12 marca lekarze ze szpitala w Radomsku zawiadomili policję, że pod ich opieką trafiło niemowlę z poważnymi obrażeniami ciała. Dziecko posiadało ślady duszenia, siniaki na kończynach dolnych oraz na plecach. Po wstępnej diagnostyce lekarze zdecydowali o pilnym przewiezieniu dziecka do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi z uwagi na charakter obrażeń, który zagrażał życiu i zdrowiu. Tam dziewczynka została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. WIĘCEJ w artykule: Ślady duszenia, siniaki na nóżkach i plecach. Lekarze WALCZĄ o życie dziewięciomiesięcznej dziewczynki
Początkowo podejrzewano, że dziecko jest ofiarą przemocy domowej. 20-letnia matka dziewczynki oraz jej przyjaciel (nie jest ojcem dziecka), zostali zatrzymani w areszcie.
Tymczasem w wyniku prowadzonego śledztwa okazało się, że obrażenia powstały najprawdopodobniej nie w wyniku pobicia, tylko wypadku komunikacyjnego.
Trzy dni wcześniej
Zanim niemowlę trafiło do szpitala, trzy dni wcześniej, 9 marca matka dziewczynki spowodowała kolizję drogową.
- Kobieta podróżowała z dwójką swoich dzieci. Zanim jednak na miejsce zdarzenia przyjechała policja, przekazała dzieci pod opiekę znajomym. Funkcjonariuszom nie przyznała się do tego, że w wypadku uczestniczył ktoś oprócz niej. Z tego względu zdarzenie zakwalifikowano jako zwykłą kolizję. Dziecko kobieta przywiozła do szpitala dopiero wtedy, gdy jego stan był już poważny – mówi Włodzimierz Czapla z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.
Policjanci poprosili o opinię specjalistów z zakresu medycyny.
- Biegły potwierdził, że obrażenia dziecka mogły powstać w wyniku wypadku, natomiast ślady duszenia mogły być efektem ucisku pasów bezpieczeństwa i źle zapiętego fotelika – dodaje Włodzimierz Czapla.
Usłyszała zarzuty
20-letnia matka w wyniku ustaleń policji i prokuratury usłyszała trzy zarzuty.
- Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku, którego efektem były obrażenia zagrażające życiu. Drugi zarzut dotyczy narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Matka nie tylko zataiła uczestnictwo dziecka w wypadku i nie zawiozła dziewczynki do szpitala, ale też wcześniej doprowadziła u niej do anemii – wyjaśnia Włodzimierz Czapla z KPP w Radosmku.
Trzeci zarzut dotyczy posiadania narkotyków, w domu kobiety znaleziono bowiem 30 g marihuany.
Kobieta najbliższe 2 miesiące spędzi w areszcie. Grozi jej nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Przyjaciel matki został zwolniony do domu. Będzie świadkiem w sprawie.