Okrutny los nie oszczędza tej rodziny. Pięć lata temu na świat przyszedł mały Maksio. Chłopczyk urodził się w 24. tygodniu ciąży i ważył nieco ponad pół kilograma. Dziś zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym oraz niedosłuchem w stopniu głębokim. Jego rodzice – Emil i Monika - oraz starsza o dwa lata siostrzyczka Bianka – robili wszystko, by zapewnić mu jak najlepsze życie. Teraz ciężar opieki nad dziećmi spadł na ich mamę.
18 września ubiegłego roku pan Emil poszedł z młodszym o sześć lata kolegą do parku. - Usiedli na ławce tuż pod naszym domem – opowiada Monika Pelińska, wdowa po zmarłym. - Rozmawiałam z nim przez telefon i patrzyłam na niego przez okno. Potem poszłam zobaczyć, czy moja córka śpi. Kiedy wróciłam do okna, Emil był już bity.
Mąż pani Moniki i jego kolega zostali zaatakowani przez trzech napastników Nikodema O. (21 l.), Dawida S. (21 l.) i Błażeja S. (21 l.). Pierwszy z mężczyzn został tak brutalnie pobity, że w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł.
Sprawcy tej tragedii stanęli właśnie przed sądem. Nikodem O. odpowiada za spowodowanie obrażeń, których skutkiem była śmierć pana Emila. Grozi mu dożywocie.
W poniedziałek, 15 listopada na sali sądowej przepraszał wdowę po zmarłym. - Jest mi bardzo przykro, że to się tak skończyło. Niestety, czasu nie cofnę – mówił.
Pozostali oskarżeni odpowiadają za pobicie.
Na pani Monice słowa Nikodema O. nie zrobiły większego znaczenia. - Nie przyjmuję tych przeprosin. To wszystko było sztuczne - mówiła po rozprawie.