W umawianych walkach brali uczniowie w różnym wieku i z różnych klas Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1.
- Dwóch młodych ludzi wita się, rozpoczyna się walka. Uderzenia w założeniu symulowane, aczkolwiek wyglądało to dosyć poważnie i przy celnym trafieniu myślę, że nos mógłby być spokojnie złamany, oko podbite. Miało to chyba na celu zaistnienie, pokazanie swoich umiejętności i zaistnienie w grupie – mówi Piotr Mielczarek, dyrektor ZSP nr 1.
Popularny „Energetyk” to szkoła – moloch, w jej murach uczy się kilkuset młodych ludzi, ale jak się okazuje informacja do dyrekcji placówki dotarła dość szybko. Walki były nagrywane, a ich zapis trafiał do internetu. Ile tych ustawek mogło się odbyć i jaka liczba uczniów była w proceder zaangażowana?
- Publiczność to kilkudziesięciu uczniów, także z sąsiednich szkół. Jeżeli chodzi o liczbę walk, to było ich kilka. Czy było ich pięć czy sześć… Sądzę, że mówimy o liczbach do dziesięciu, ale sądzę, że tak do końca to już się nie dowiemy – dodaje dyrektor Mielczarek.
- Niepokojącym zjawiskiem stało się to, że to wszystko działo się przy udziale publiki, która zachęcała do konfrontacji między uczniami. Musieliśmy bardzo szybko zareagować i prowadzić wspólne działania, zarówno policyjne jak i przez całą szkołę – Tomasz Jędrzejczyk, I zastępca komendanta policji w Bełchatowie.
W tej chwili od kilku dni policja prowadzi czynności procesowe w sprawie organizowania czy prowadzenia ustawek.
- Wyjaśniamy okoliczności, jesteśmy w kontakcie z prokuraturą, dążymy do tego, by właściwie zakwalifikować to zdarzenie. Dotychczas uzyskane informacje nie potwierdzają, żeby istniało bezpośrednie zagrożenia dla życia i zdrowia, natomiast w takich „zabawach” może dojść do tragedii. Dlatego rolą policji i szkoły jest przeciwdziałać takim zjawiskom – dodaje Jędrzejczyk.
Tym bardziej, że jak podkreślają Ci, którzy filmiki z walk widzieli, nie wyglądały one jak niewinne przepychanki dwóch krewkich nastolatków. Zdarzało się, że w niektórych przypadkach uczniowie schodzili do „parteru” wykorzystując elementy rozmaitych sztuk walki.
Sprawa jest w toku i jest jeszcze za wcześnie, by mówić o ostatecznych, prawnych konsekwencjach dla uczestników czy organizatorów tych ustawek. Szkoła jednak pierwsze kroki podjęła – uczniowie dostali nagany dyrektora, ponadto:
- Wprowadziliśmy zakaz opuszczania terenu szkoły w czasie lekcji i przerw, ale przede wszystkim staramy się uświadomić zagrożenia wynikające z takich sytuacji. Mamy przecież świadomość, że młodzież może umawiać się na tego typu spotkania poza obrębem szkoły, gdzie nasz wpływ się kończy. Niemniej jednak uczeń ma się czuć bezpiecznie nie tylko w murach placówki, ale i poza nimi, powinien też reagować, gdy dzieje się coś złego, dlatego cały czas kładziemy nacisk na pedagogiczne rozmowy – podkreśla Piotr Mielczarek z ZSP nr 1.