Takie rozwiązania są stosowane dość powszechnie przez leśników, naukowców badających zachowania dzikiej zwierzyny czy właśnie samorządy, które wytoczyły walkę śmieciarzom. Nie są to tanie rozwiązania, bo jedna taka fotopułapka – w zależności od technologicznego zaawansowania – to koszt od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Zdaniem komendanta bełchatowskiej Straży Miejskiej rozwiązanie jest jednak warte swojej ceny, bo sprzątanie dzikich wysypisk śmieci też kosztuje i to sporo. A za porządkowanie terenów zielonych płacimy wszyscy, z naszych podatków.
Najpierw testy
Fotopułapka miałaby być montowana tam, gdzie istnieje duże prawdopodobieństwa powstania dzikiego wysypiska. Takie niewielkie urządzenie na drzewie bądź słupie mogłoby być dowolnie przenoszone – chodzi o to, by potencjalni śmieciarze nigdy nie mieli pewności, gdzie przysłowiowy Wielki Brat patrzy.
- Są różne typy takich kamer. My chcielibyśmy mieć takie, które będą wysyłać sygnał do siedziby straży miejskiej, że zarejestrowany jest ruch lub taką kamerę, dzięki której będzie można on-line oglądać obraz na laptopie w siedzibie naszej jednostki. To byłoby najlepsze z możliwych rozwiązań, bo daje pogląd całej sytuacji „na gorąco” i możliwość złapania delikwenta na gorącym uczynku – wyjaśnia Piotr Barasiński, komendant bełchatowskiej Straży Miejskiej.
Straż miejska podjęła już rozmowy z producentami urządzeń i niewykluczone, że już latem pierwsze fotopułpaki pojawią się na nieodpłatnych testach w naszym regionie.