Dla wielu osób to było niezwykle nerwowe piątkowe popołudnie. Około godziny 14 na jednej z ulic Wielunia Kamil Ś. wypatrzył wracającego do domu 12-latka. Mężczyzna siłą wciągnął go do swojego auta, po czym z telefonu chłopca zadzwonił do jego rodziców.
- Jeżeli chcecie zobaczyć jeszcze syna żywego szykujcie pieniądze. Macie na to dwie godziny – powiedział do słuchawki.
W stan alarmu natychmiast postawiono policjantów z trzech komend wojewódzkich – łódzkiej, opolskiej i wrocławskiej. Do akcji wkroczyli też funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji, którzy nadzorowali poszukiwania uprowadzonego chłopca i porywacza oraz stróże prawa z grupy tzw. „łowców cieni”.
W międzyczasie rodzice Tomka zbierali potrzebną gotówkę na uwolnienie syna. Mieli ją zostawić w ustalonym przez porywacza miejscu i czasie. Liczyła się każda chwila. Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. Kamil Ś. jeszcze przed podjęciem okupu uwolnił 12-latka, a około godziny 18 został zatrzymany w okolicach Kluczborka w województwie opolskim.
- Prokurator ogłosił mu zarzut porwania małoletniego dziecka i przetrzymywania jako zakładnika dla uzyskania od rodziców okupu w postaci kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Jolanta Szkilnik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Jak wynika z ustaleń śledczych mężczyzna w ten sposób chciał szybko poprawić swoją trudną sytuację finansową. Na swoją ofiarę wybrał przypadkowego chłopca. Teraz za jego uprowadzenie grozi mu 15 lat więzienia.
PS. Imię chłopca zostało zmienione