- Mamy agregat o dużej mocy, urządzenia do czyszczenia i przygotowywania lodu, to nie jesteśmy w stanie pokonać pewnej bariery termicznej, powyżej której lód się zaczyna roztapiać i warunki do jazdy nie są najlepsze – mówi Mirosław Mielus, dyrektor PCS-u, który zarządza lodowiskiem przy Czaplinieckiej.
O ile z temperaturą powietrza pracownicy lodowiska jakoś sobie radzą, o tyle zabójcze dla wielkiej ślizgawki jest słońce. Promienie przenikając plandekę lodowiska bardzo skutecznie roztapiają lodowisko. W tej sytuacji urządzenia chłodzące pracują na maksymalnych obrotach. Jak podkreśla dyrektor Mielus, są ustawione na -10 stopni. Na razie agregat daje przysłowiowo radę, ale zbyt długotrwała praca urządzeń na takich parametrach nie jest dobra dla tafli, bo lód po prostu pęka.
Polecany artykuł:
Kolejną sprawą są koszty. Wiadomo, że wszystkie urządzenia odpowiedzialne za stworzenie zimowych warunków pochłaniają energię. W tym wyjątkowo ciepłym roku, to wyjątkowo dużo energii…
- W tej chwili miesięcznie PCS wydaje ponad 20 tysięcy miesięcznie na samą energię elektryczną, a w normalnym sezonie z mrozem i umiarkowanym nasłonecznieniem agregat pracować nie musiał wcale i wówczas za prąd płaciliśmy około 16 tysięcy złotych – podsumowuje Mielus.
Pracownicy nie mają wątpliwości, że przy utrzymujących się dobowych, średnich temperaturach powyżej 8 stopni i dużym słońcu, sezon na łyżwy trzeba będzie skracać do minimum. Choć nie padają konkretne daty, to trzeba się liczyć z krótszym sezonem na łyżwiarskie szaleństwa.
Zima nie tylko zła dla lodowiska…
Ciężki rok na lodowisku, jeszcze gorzej jest na Górze Kamieńsk. To kolejne miejsce, w naszym regionie, które jest synonimem zimowych sportów. Niestety zeszło- i tegoroczna aura nie pozwoliły na uruchomienie stoku w ani jednym dniu. Tak dramatycznie źle nie było nigdy.
Śnieżne armatki i cała infrastruktura zgromadzona na najwyższej górze w centralnej Polsce zdaje się na nic, przy tak wysokich temperaturach. By można było stworzyć pokrywę ze sztucznego, białego puchu potrzebny jest mróz – minimalnie 4-stopniowy – utrzymujący się przez kilka dni i niska wilgotność. Jak na przekór i złość jednego w naszej pogodzie jest za dużo (wilgotności), a drugiego zdecydowanie za mało (mrozu). Efekt jest taki, że w połowie lutego z Góry Kamieńsk nie zjechał w tym „zimowym” sezonie jeszcze żaden narciarz. A długoterminowe prognozy również nie nastawiają optymizmem. Najbliższe dni, to temperatury sporo powyżej 0 i deszcz.