- Matka tej dziewczynki szarpała się z jakimś chłopcem. Jej zachowania trudno opisać słowami. Jak tę dziewczynkę wyciągnęli z wody i jak już było wiadomo, że reanimacja nic nie dała, to nawet obcy ludzie płakali. To była taka mała dziewczynka. Moim zdaniem ona by żyła, gdyby na tej plaży był ratownik - mówi nam jeden ze świadków dramatu.
Przypomnijmy - do tragedii doszło w niedzielę, 16 lipca nad jeziorem Stelchno w miejscowości Jeżewo koło Bydgoszczy. Tego dnia w Polsce padł rekord ciepła. Julka na plażę poszła z 13-letnim kuzynem, natomiast jej mama została w domu w Jeżewie.
Zobacz: 10-letnia dziewczynka utopiła się w jeziorze! Szokujące szczegóły. "Utonęła w trakcie zabawy"
Dziewczynka świetnie bawiła się w chłodnej wodzie i nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Około godziny 14:30 jej kuzyn nie mógł jej znaleźć. Zaczął jej szukać, jednak gdy to nic nie dało, zadzwonił do mamy Julki. Ta na plaży pojawiła się najszybciej jak się dało. Pomimo tego, że 10-latkę szybko udało się wyciągnąć z wody, to jej reanimacja nic nie dała. Lekarz jeszcze na plaży stwierdził jej zgon. Matka dziewczynki była trzeźwa. Potwierdziły to policyjne badania na zawartość alkoholu we krwi.
- Ona do końca życia będzie miała do siebie pretensje, że jej córka poszła na plażę bez niej. Ten 13-letni chłopiec też nie będzie miał lekko - mówi nam jeden z policjantów. Dziennikarze "Super Expressu" byli na tej plaży, nad jeziorem Stelchno w Jeżewie, gdzie utopiła się dziewczynka. Plaża jest piękna. Jest na niej pomost, bar z napojami i frytkami, a nawet pole namiotowe. Jest dosłownie wszystko tylko nie ma ratownika.
- Dziewczynka miała tylko 10 lat. Była sama nad wodą, gdzie nie było ratownika. Ja też, jak byłem mały, to sam nad plaże chodziłem bez rodziców. Dzisiaj jak mam już wnuki to wiem, że dzieci nad wodą nie mogą być same. Ten 13-latek nie jest niczemu winien. Na tej plaży powinien być ratownik - mówi nam starzy pan, który na plaży jest z żoną i wnukiem. Policja w sprawie utonięcie prowadzi postępowanie.