Komendant Miejski Policji w Bydgoszczy sporządził tabelę, w której wyszczególnił, ile czajników musi zdać do wydziału administracyjno-gospodarczego każda policyjna komórka. Najwięcej - bo 8 sztuk - trafi do magazynu z wydziału łączności i informatyki, 7 z komisariatu na Błoniu, a 6 ze sztabu policji. Komendant zaznaczył także, policjanci nie mogą przynieść do pracy swoich czajników. Jeden z podwładnych komendanta poskarżył się dziennikarzom. Takiej afery w policji dawno nie było. Komendant miejski stał się pośmiewiskiem numer jeden w Polsce.
Najwidoczniej nie podobało się to jego przełożonym. Na oficjalnie stronie bydgoskiej policji pojawiło się oświadczenie w tej sprawie:
"Komendant Wojewódzki Policji w Bydgoszczy natychmiast nakazał anulować polecenia dotyczące jakichkolwiek ograniczeń w dostępnie do sprzętów codziennego użytku, umożliwiających zaspokojenie potrzeb policjantów i pracowników cywilnych Policji. Komendant Wojewódzki Policji w Bydgoszczy zapewnia, że sytuacja, która zaistniała jest oceniana przez niego bardzo negatywnie. Nigdy nie było i nie będzie przyzwolenia na tego typu praktyki oraz polecenia. Zapewnienie komfortu pracy policjantów, a także pracowników Policji jest priorytetem i nigdy nie będzie inaczej."