Pani Urszula urodziła się 24 kwietnia 1921 roku we Lwowie, jako córka Polki i Niemca. Miała dwa lata, kiedy wraz z matką zamieszkała w Bydgoszczy. Jak sama podkreśla, będąc jeszcze dzieckiem wybrała polskość i polski patriotyzm – i pozostała im wierna.
Zobacz także: Ma 8 wnucząt i 11 prawnucząt. Pani Joanna skończyła właśnie 100 lat i czerpie z życia garściami
Wybuch wojny zastał ją w Bydgoszczy i już 1 września pomagała ratować rannych ze zbombardowanego przez Niemców pociągu. Wspólnie z koleżankami z Domu Kultury Niemieckiej przy ulicy Gdańskiej 20 w Bydgoszczy wynosiła dokumenty, które mogłyby obciążać Polaków. Kilka dni później wraz z wujostwem uciekła z miasta, kierują się do Inowrocławia, a później do Warszawy. Zgłosiła się do Związku Walki Zbrojnej, a po powstaniu Armii Krajowej trafiła do łączności, złożyła przysięgę w 1941 roku. Jako kurierka podróżowała do Berlina i łączyła się z obozami jenieckim i ośrodkami pracy przymusowej, walczyła także w Powstaniu Warszawskim.
Musiała ukrywać swoją wojenną i konspiracyjną przeszłość i stworzyć swój nowy życiorys. W Bydgoszczy prowadziła laboratorium chemiczne i troskliwie przez 20 lat opiekowała się ciężko chorym mężem, jednocześnie prowadząc dom i wychowując dzieci.
Do dziś nestorka zachowała bystrość umysłu i dobre zdrowie. Jak przyznaje jej rodzina - ma silny charakter. Lubi podróże, co roku odpoczywa z rodziną nad morzem, a jeszcze kilka lat temu codziennie odbywała kilkukilometrowe spacery po plaży.
Czynną służbę w szeregach AK ukończyła w stopniu porucznika. W 2014 roku decyzją Ministerstwa Obrony Narodowej awansowano ją do rangi kapitana.
– Gdybym dziś musiała walczyć za ojczyznę, pierwsza stanęłabym w szeregach – powiedziała w jednym z wywiadów.