Nietypowe zgłoszenie wpłynęło we wtorek (18 czerwca) do południa na stanowisko kierowania Komisariatu Policji w Szubinie. Wynikało z niego, że na jednej z miejskich ulic, po wyjściu kierującej zatrzasnęło się auto, a w środku pozostało maleńkie dziecko. Ponieważ w tej sytuacji liczyła się każda minuta, jeszcze w trakcie przyjmowania zgłoszenia, dyżurny przekazał informacje, które usłyszał przebywającym na terenie komisariatu policjantom. Mundurowi nie czekali ani chwili.
Na pomoc maluszkowi i jego mamie pospieszył dzielnicowy mł. asp. Tomasz Bukowski wraz z kryminalnym st. sierż. Wojciechem Serówką. Funkcjonariusze byli na wskazanej ulicy po niespełna trzech minutach.
- Z racji bardzo wysokiej temperatury powietrza zachodziła obawa o zdrowie uwięzionego w aucie chłopca, dlatego też mundurowi bez chwili wahania przystąpili do działania. Po uzyskaniu zgody kierującej na zniszczenie szyby w aucie, wybili ją i otworzyli samochód. Niespełna półroczny maluch został przekazany zdenerwowanej mamie - relacjonuje podkom. Justyna Andrzejewska, Oficer prasowy KPP Nakło nad Notecią.
Dopiero kiedy dziecko było bezpieczne, mundurowi zajęli się ustalaniem, co tak naprawdę się stało? 30-letnia mama dziecka opowiedziała policjantom przebieg zdarzenia. Otóż w związku z tym, że dziecko płakało, bo było głodne, postanowiła zjechać z trasy, by nakarmić syna. - Kobieta wyłączyła silnik, kluczyki od auta odłożyła w miejsce gdzie podczas podróży wkłada się napoje i wyszła z pojazdu zamykając za sobą drzwi. Kiedy zamierzała wyciągnąć dziecko z auta, okazało się, że wszystkie drzwi do pojazdu z niewiadomych przyczyn się zamknęły - informuje Justyna Andrzejewska.
Ponieważ miejsce zamieszkania kobiety oddalone było od miejsca postoju auta o kilkadziesiąt kilometrów i ewentualny czas dojazdu kogoś z rodziny z zapasowymi kluczykami trwałby długo mama zdecydowała się o pomoc poprosić policję. Jak widać decyzja okazała się słuszna i mimo wysokiej temperatury powietrza, dzięki natychmiastowej reakcji policjantów, dziecku nic się nie stało.