Książę, Lewatywa i Rzymianin - to oni kiedyś trzęśli Bydgoszczą! Poznajcie historie najgroźniejszych bydgoskich gangsterów [GALERIA]
Kreowali się na biznesmenów, ale i ta wszyscy wiedzieli czy zajmują się naprawdę. Wymuszenia, pobicia, zamachy, a w końcu morderstwa - tak żyli bydgoscy gangsterzy. Dziś wielu z nich świat ogląda zza krat, ale o ich wyczynach wciąż krążą legendy. Poznajcie mężczyzn, który nie ta dawno trzęśli Bydgoszczą.
Książę, Lewatywa i Rzymianin - to oni kiedyś trzęśli Bydgoszczą! Poznajcie historie najgroźniejszych bydgoskich gangsterów [GALERIA]
Książe
Jak czytamy na stronie online-mafia.pl, na początku lat 90. „Książę”, noszący wcześniej pseudonim „Hiszpan”, zorganizował wokół siebie grupę przestępców, z którymi zaczął przejmować interesy w bydgoskim półświatku. Gang wyłudzał towary i kredyty, egzekwował długi i wymuszał okupy. W 1996 roku „Książę” wziął udział w głośnym najeździe na hotel Ciniewski pod Włocławkiem. Ponad 60-ciu mężczyzn napadło wówczas na położony nad jeziorem pensjonat w celu zaatakowania jego właściciela, Włodzimierza C., bossa włocławskiego półświatka. Gangsterzy – uzbrojeni w broń palną, kije bejsbolowe i noże – zaczęli demolować budynek, strzelając w jego fasadę i wybijając szyby.
Książe
„Książę” przeżył liczne zamachy na swoje życie. W samym tylko 1999 roku trzykrotnie próbowano go zabić. W lutym na ulicy Dworcowej w Bydgoszczy doszło do wybuchu bomby podłożonej pod jego mercedesem. Stracił wówczas obie stopy. W kolejnym zamachu, na klatce bloku na Bartodziejach, życie „Księcia” uratował jego ochroniarz, który ruszył z bronią na zamachowca.
„Książę” został skazany za gwałt, którego dopuścił się w połowie lat 90. oraz inne przestępstwa. Wyszedł na wolność dopiero w 2007 roku.
Lewatywa
Henryk L., znany jako „Lewatywa” vel „Lewy”, na początku swojej gangsterskiej działalności współpracował z "Księciem". Przestępcy mieli nawet wspólny proces za ściąganie haraczy, jednak ich drogi rozeszły się, gdy Henryk L. postanowił robić interesy z „Pruszkowem”. W 2003 roku został oskarżony o współudział w zabójstwie Piotra Karpowicza, dyrektora bydgoskiego oddziału PZU.
Lewatywa
W październiku 2014 roku „Lewatywa” opuścił mury więzienia w Fordonie, gdzie odbywał karę 11 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą. Sąd przychylił się do wniosku o przerwę w wykonaniu kary ze względu na zły stan zdrowia osadzonego. Dwa miesiące po jego wyjściu z więzienia zapadł wyrok w sprawie zabójstwa Karpowicza, w którym „Lewatywa” został skazany na 25 lat więzienia. Gangster nie wrócił jednak za kratki, a ślad po nim zaginął. Poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, wpadł kilka miesięcy później w Essen w Niemczech.
8-latka zginęła na ulcy w biały dzień! Gangster oddał strzal w głowę
Adam N., ps. "Rzymianin" uchodził za bezwzględnego i niezależnego gangstera. Znany przede wszystkim ze sprawy zabójstwa Jarosława Lorka. Współwłaściciel agencji ochrony "Help" zaginął 2 października 1996 roku. Ostatni raz widziano Lorka, kiedy wychodził z hotelu "City". Podobno miał przy sobie większą kwotę pieniędzy. Miesiąc później jego ciało znalazł w Zalewie Koronowskim wędkarz. Lorek zginął od strzału w serce z broni gładkolufowej. Jego ciało obciążono ciężarkami z siłowni. Dopiero w dziesięć lat po zabójstwie prokuratura (także lubelska) oskarżyła o zabójstwo "Rzymianina" i jego znajomego "Pycia", pracownika pizzerii. Dowodem w sprawie było m.in. zdjęcie "Rzymianina" z siłowni, na tle ciężarków podobnych do tych, przywiązanych do ofiary. Ostatecznie sąd uniewinnił oskarżonych.
Rzymianin
"Rzymianin" nie zaprzestał przez lata przestępczej działalności. Współpracował z wieloma grupami przestępczymi. Ostatnio było o nim głośno, kiedy zatrzymano go pod udziałem w grupie trudniącej się wyłudzeniami VAT-u w handlu złomem.