Mariusz L. (+36 l.) czekał na autobus. Pod przystanek podjechał fordem kuga jego kuzyn, Krzysiek S. (37 l.), który zaproponował mu podwózkę. Niestety okazało się, że Krzysiek był kompletnie pijany - jak ruszył spod przystanku, to przez kilkadziesiąt metrów jechał poboczem. Potem było już tylko gorzej. Ford kuga najpierw uderzył w drzewo, a potem dachował. Kierowcy nic się nie stało, a Mariusz zginął...