Ratownik medyczny zginął w drodze do pacjenta. Grzegorza opłakiwała cała Bydgoszcz
Grzegorz, gdy był małym chłopcem chciał zostać strażakiem. Ojciec często go pytał, dlaczego akurat chce wybrać taką drogę, to odpowiadał: by ratować ludzkie życie. O tym wszystkim mówił przez łzy, drżącym głosem jego tata podczas pogrzebu swojego syna. 31-latek nie został jednak strażakiem, ale ratownikiem medycznym. W Bydgoszczy pracował w pogotowiu. Był również wykładowcą na Akademii Medycznej. Jego koledzy z pogotowia uważali, że był to człowiek najlepszy z nich.
Tak bliscy żegnali Grzegorza:
Tragiczny wypadek na rondzie Skrzetuskim odebrał życie Grzegorzowi
Przypomnijmy - 28 października 2020 roku 31-latek jechał do pacjenta. Około południa na swoim motoambulansie był na rondzie Skrzetuskim w Bydgoszczy, gdy nagle uderzyła w niego osobówka. Kierowała nią Bolesława H. (69 l.). Ratownik, po upadku, uderzył głową w krawężnik. Jego koledzy, którzy bardzo szybko pojawili się na miejscu zdarzenia robili, co tylko mogli, aby uratować jego życie. To jednak nic nie dało...
Spowodowała śmiertelny wypadek. Jak spotkała ją kara?
Bolesława H., za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym została skazana przez sąd na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd zabrał jej prawo jazdy na pięć lat i kazał zapłacić zadośćuczynienie w wysokości 10 tys. zł rodzinie zmarłego ratownika. Wyrok uprawomocnił się niedawno.
Grzegorz zostawił kochającą narzeczoną i malutkiego synka...