Czy musiało dojść do tragedii?

Grześ był bity i zmarł w szpitalu. Dlaczego nie odebrano go matce? Odpowiedź zaskakuje

2024-11-13 15:45

Katarzyna B. (31 l.) nie miała radosnego dzieciństwa. Sama wychowywała się w bydgoskim domu dziecka. Szybko sama została mamą. Urodziła pięcioro dzieci. Czwórkę z nich sąd jej zabrał. Najmłodszy Grześ był przy niej. 13 września trafił do szpitala, w którym zmarł pięć dni później. Chłopczyka zabił krwiak w mózgu, który powstał od bicia. Prokuratura nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Grześ nie trafił do rodziny zastępczej. Po dwóch miesiącach od dramatu śledczy zapewniają, że śmierci maluszka nie są winni pracownicy pomocy społecznej.

Tragedia w Bydgoszczy. Grześ był bity i zmarł w szpitalu

Katarzyna B., gdy Grześ trafiał do szpitala starała się wmówić wszystkich, że siniak na głowie powstał od tego, że spadł z łóżeczka. Kobiecie nie pozwolono być przy synku w szpitalu. Została tymczasowo aresztowana. Lekarze na ciele chłopca odkryli stare siniaki...

Zobacz: 13-miesięczny Grześ nie żyje. Chłopczyk został ciężko pobity

Za kratki trafił też nowy kochanek wyrodnej, matki Fabian P. (36 l.). Gdy policja zatrzymywała parę, to oboje byli naćpani.

Malutki Grześ miał rodzeństwo. Wcześniej czwórka dzieci została zabrana jego matce. On sam nie miał tyle szczęścia. Przez kilka ostatnich miesięcy swojego krótkiego życia był katowany. Zmarł w bydgoskim szpitalu 19 września. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci okazał się krwiak mózgu. Prokuratura jest pewna, że chłopiec był regularnie bity przez swoją biologiczną matkę, Katarzynę oraz jej nowego chłopaka, Fabiana.

Grzesiu nie żyje. Dlaczego nie odebrano go matce?

Prokurator Dariusz Bebyn z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz - Północ na początku śledztwa prosił o czas na to, aby móc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Grześ nie trafił do rodziny zastępczej tak, jak jego rodzeństwo. Dopiero teraz, po dwóch miesiącach postępowania Dariusz Bebyn zdecydował się odpowiedzieć na pytanie naszego dziennikarza.

- Na takie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Z akt sprawy wynika, że pracownicy pomocy społecznej w sierpniu 2024 roku poprosili sąd, żeby ten przyjrzał się tej rodzinie. Potem dosłownie kobieta zniknęła na miesiąc. Po przeanalizowaniu akt sprawy z całą stanowczością mówię, że pracownicy socjalni nie popełnili błędu. Nie ma w tej sprawie ich winy - podkreśla Bebyn.

W sierpniu kobieta zmieniła adres zamieszkania. Pracownicy MOPS-u znaleźli ją dopiero pod nowym adresem na początku września. Katarzyna B. nigdy nie była dobrą matką. Zamiast opiekować się dziećmi wolała pić i zażywać narkotyki. Kobieta jest uzależniona od alkoholu i środków odurzających. W Polsce nie ma takiego prawa, aby takim osobom zabierać dzieci po urodzeniu.

Tragedia w Warszawie. 1,5-roczna dziewczynka wypadła z 3. piętra na Woli. Dziecko jest w stanie krytycznym
Sonda
Czy policji uda się ustalić przebieg tragedii?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki