Koszmarny wypadek na przejeździe kolejowym w Białym Borze pod Grudziądzem
To był straszny wypadek. Osobowy citroen wjechał wprost pod koła rozpędzonego szynobusu. Do tego wypadku doszło na przejeździe kolejowym w Białym Borze pod Grudziądzem.Kierowca citroena zginął na miejscu. To był Janusz Dzięcioł. Mieszkał 200 metrów od miejsca w którym doszło do wypadku.
- Znał tę drogę na pamięć. Jesteśmy wstrząśnięci. To niemożliwe. Tylko nie on - mówiła nam wtedy płacząc mieszkanka Białego Boru. - Byli z Wiesią wspaniałym małżeństwem. Jego całym światem była wnusia - opowiadała kobieta.
Sołtys wsi mówił wtedy, że akurat dwa dni przed wypadkiem o tym przejeździe rozmawiał ze swoim przyjacielem, Januszem. Obaj uważali, że jest niebezpieczny.
Janusz Dzięcioł zgiął na przejeździe kolejowym 6.12.2019
Dla mieszkańców Białego Boru na przejeździe zginął ich znajomy, kolega przyjaciel Janusz.
Janusz Dzięcioł nie był jednak anonimową postacią. Wiosną 2001 roku wziął udział w pierwszej edycji programu Big Brother. Jego popularność była ogromna. Przed telewizorami od 4 marca do 17 czerwca siadało każdego dnia blisko 10 milionów ludzi.Janusz Dzięcioł nie miał takiej przebojowości jak pozostali uczestnicy tego show, ale to on został jego zwycięzcą.
Dzięcioł nie palił. Uciekał przed dymem papierosowym pozostałych uczestników. Mimo to, mając do wyboru telefon do żony za którą ogromnie tęsknił, czy też paczkę papierosów dla osób zamkniętych razem z nim w domu Wielkiego Brata, wybrał papierosy. Następnie poszedł rąbać drewno. Oj sporo go wtedy narąbał.
Janusz Dzięcioł do programu Big Brother poszedł będąc Komendantem Straży Miejskiej w Świeciu. Gdy wyszedł z domu Wielkiego Brata, to najpierw w 2002 roku został radnym Grudziądza. Potem od 2007 do 2015 roku był posłem Platformy Obywatelskiej.
Prokuratura która zajmowała się wypadkiem ustaliła, doszło do niego w wyniku niezachowania ostrożności kierowcy i nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu pojazdowi szynowemu. Nie wykluczone, że Janusza Dzięciola mogło oślepić słońce.Dodatkowo prokuratura wykluczyła, by do wypadku przyczyniły się osoby trzecie i ustalono, że zarówno samochód Dzięcioła, jak i pociąg oraz sygnalizacja świetlna i dźwiękowa przejazdu były sprawne technicznie. Co więcej, badanie krwi wykazało, że w chwili wypadku zarówno kierowca, jak i maszynista nie byli pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. W związku z tym śledztwo prokuratury w Grudziądzu w sprawie wypadku z powodu braku znamion czynu zabronionego zostało ostatecznie umorzone.