W trakcie audycji na YouTube, słuchacze jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego zadają mu pytania, na które ten odpowiada na żywo, w czasie rzeczywistym. Często są to kwestie dotyczące polityki, zdrowia, koronawirusa, osób zaginionych czy pogody. Tym razem Krzysztof Jackowski z Człuchowa miał wizję dotyczącą Polski i świata. Czy czeka nas wojna?
- Taka mała refleksja mnie naszła, jakiś duży protest w Berlinie, a jeżeli się nie mylę, to zauważyłem też, że w Londynie ludzie schodzą się dużymi grupami i próbują protestować. Te protesty niewiele dają. Są ignorowane, są hamowane i prawdę mówiąc nawet w trakcie tych protestów jesteśmy zniewoleni, ponieważ jeżeli nie mamy maseczek i wielu innych rzeczy, odległości nie trzymamy wobec siebie, to ten protest może być zdelegalizowany natychmiast. Tak było w Berlinie. Wziąłem taką rzecz pod uwagę. Pandemia, której doświadczamy, nie zdarza się, Bogu dziękować, jeśli ona byłaby naprawdę, często. Tak sobie dzisiaj pomyślałem, jak to jest, może my tego nie rozumiemy, może to jest naturalne, że doszukujemy się innego dna w tym wszystkim, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do zachwiania naszych swobód. Istotnych takich, jak niewychodzenie z domu, noszenie maseczki, gdy wchodzisz do urzędu czy sklepu. Może to jest nasze wyparcie, może my nie umiemy się z tym pogodzić, ponieważ trudno pogodzić się z jakąkolwiek sytuacją, w której naszą bardzo osobistą wolność się zachwieje – mówił jasnowidz Krzysztof Jackowski. W dalszej części swojego wystąpienia mówił: - Wszystkie państwa w Europie, prócz w Szwecji i te, które nie są w UE, bardzo szybko zdecydowały się na mniej więcej te same ruchy w mniej więcej tym samym czasie i wypowiedzi przywódców tych państw, w tym Polski, były dalekosiężne. Że ta pandemia ma to do siebie, że będzie długo trwała, że będzie druga fala, a może więcej. Te znamienne słowa, że rzeczywistość, która była przed pandemią już nie wróci, że rzeczywistość będzie inna. Nie mogę tego pojąć. Mieliśmy w Europie hiszpankę, która rzeszę ludzi, mowa jest teoretycznie między 50, a 100 milionów ludzi, którzy umarli na hiszpankę. Czy rzeczywistość przed hiszpanką, a po hiszpance była inna? Dwa lata trwała tamta pandemia, a zwróćcie uwagę, że świat się otrząsnął z tej tragedii i dalej ludzie tworzyli rzeczywistość. Świat się nie zmienił. Już teraz na początku, politycy i wirusolodzy nie wiedzieli, jak ten wirus będzie się rozprzestrzeniał, a już to zapowiadali - mówił Jackowski.
Zobacz także: STRASZNA wizja Jackowskiego. COŚ nam grozi! WSTRZYMANIE LOTÓW będzie początkiem?
- Każdy z nas widzi to spowolnienie światowych gospodarek i to, że rządy w sprawie pandemii działają właściwie jednogłośnie. Próbuję to zrozumieć, ale przecież się nie znam. Wielu się nie zna na kwestiach zdrowotnych, nie mamy wiedzy lekarskiej. Próbuję to tak sobie poukładać w głowie. Ustka. Byłem nad morzem kilka razy na bardzo krótko, na dzień, dwa. Na Wybrzeże zjechała przecież rzesza ludzi z całej Polski. Kiedy wchodziłem na plażę, nie widziałem u nich maseczek. Pomyślałem sobie, Boże kochany, to jest jak dynamit, jak ładunek wybuchowy. Przecież ci ludzie się w ciągu dnia mieszają w restauracjach. Jest ich tyle, ile mrówek w mrowisku. Będzie straszna plaga... Kochani, słyszeliście o tej pladze? - zastanawiał się Jackowski. - Wakacje się kończą. Mówią, że pandemia jest w fazie wzrostowej. Pan minister szumowski ze swoim zastępcą podali się do dymisji. Teraz te obostrzenia będą bardziej przemyślane, ale i bardziej dotkliwe. Miejsca mają być dzielone na różne strefy - żółtą, czerwoną. Przecież tym można szafować. Kiedy wchodzimy do sklepów, musimy zakładać maseczkę. Po raz któryś w ciągu dnia. Nikogo nie obchodzi to, że nosimy je w kieszeni, w torebce. Nikt nie dba o to, żeby ta maseczka, którą zakładamy na twarz, była sterylna. Po prostu mamy mieć maseczkę. Przy wyjściu ze sklepu, czy marketu brak sterylnych pojemników do utylizacji maseczek. To jest skandal. To znaczy, że ci, którzy te obostrzenia ustalają, oni wiedzą, że na tej maseczce nie ma żadnego śmiercionośnego zagrożenia. Śmieszy mnie to, jak ludzie wchodzą do restauracji - przed wejściem zakładają ją na twarz, potem zdejmują i kładą obok siebie na stoliku. Ta maseczka towarzyszy im przy jedzeniu. Nikt o to nie dba. Jeśli przyjąć, że próbuje nam się wmówić pandemię, to maseczka jest bardzo ważnym elementem tego zamysłu. Jest pandemia, jest niebezpiecznie. To wszystko ma nam dawać poczucie pozoru bezpieczeństwa, ale i poczucia zagrożenia. Ale jeżeli nikt nie dba o to, co z tą maseczką zrobić…. na ogół mało kto ma w domu jakiś piec węglowy, gdzie można było tę maseczkę spalić, zutylizować. Skoro to jest tak groźne, tak śmiertelnie groźne, to czy ci, którzy nam każą te maseczki nosić, czy oni zabezpieczyli nas przed maseczkami walającymi się przy śmietnikach, na chodnikach? W blokowiskach mieszkają setki osób. Z jednego bloku jest tych maseczek 300, 400…. dziennie. Śmieszy mnie, kiedy ludzie zakładają wciąż te same maseczki. Poza tym przecież te maseczki lądują w śmietniku. Dla mnie to wygląda dziwnie. Przed każdym sklepem, marketem powinien stać pojemnik, gdzie można by utylizować maseczkę. Ale rządzący nie widzą w tym zagrożenia.
- To się nie trzyma kupy - mówi jasnowidz Krzysztof Jackowski i dodaje: -Ludzie na świecie widzą, zauważają, że to jest dziwne. Przeraża ich to, że absolutnie nie ma nawet drobnych pocieszeń, iż to się ma ku końcowi. Zaczynają masowo wychodzić na ulicę, są tłumieni. A media na ogół nie mówią o tym. Dowiadujemy się o tym z filmów niezależnych, na Facebooku, na You Tube. A jeżeli już jakieś media podadzą taką informację, to jest to jako informacja marginalna. To wszystko znaczy, że żarty się skończyły. Te cztery lata, mojego straszenia, że czeka nas coś poważnego... że to, co w 2019 roku powiedziałem… że rok 2020 obedrze nas ze złudzeń… Czuję się mocno odarty ze złudzeń i wszyscy widzimy po tych miesiącach, że to jakiś koszmarny sen; że coś jest z tym na pewno nie tak. Zauważam jeszcze kolejną rzecz, kompletną niemoc. Społeczeństwa długo tego nie wytrzymają. Ale politycy też by długo nie wytrzymali i w końcu doszłoby do poważnych rewolucji - słyszymy w nagraniu Jackowskiego.
- Powtarzam, przed dużą wojną na świecie ludzie w Polsce i Europie będą bali się oddychać. Mówią, że to nonsens. Ale tak się dzieje. Nakazuje nam się bać cudzego oddechu… - zapowiedział jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski. - Nurtuje mnie ten pierwszy człon zdania - "krótko przed dużą wojną". Te słowa powiedziałem wtedy, kiedy w najbardziej schizofrenicznych snach nikomu nie śniła się taka sytuacja, jaka jest teraz. To naprawdę zaczyna przypominać sen kogoś nienormalnego.
Przeczytaj: Jasnowidz Jackowski przewiduje koszmar Polaków i całego świata. Co zobaczył w swojej wizji?
Polecany artykuł: