Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w środę 25 stycznia po godz. 18 przy zjeździe z autostrady A1 na drogę krajową nr 10. W wypadku wzięło udział siedem aut, w tym dwa rządowe. W jednym z nich jechał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Dziennikarze www.se.pl byli na miejscu i rozmawiali ze świadkami oraz uczestnikami zdarzenia.
- Jechali 140 km/h. Niech pan sam zobaczy, jakie są uszkodzenia... To są faceci, którzy są szkoleni do tego, żeby jechać bezpiecznie. Na światłach zatrzymuje się straż, pogotowie, a oni wjechali na czerwonym! Za wypadek odpowiadają kierowcy rządowi, którzy powinni jeździć na wielbłądach rowem, a nie samochodami – powiedział jeden ze świadków.
- Pierwsze co, zaczął wymachiwać rękoma, krzyczeć "wypad stąd", "nie jesteście uczestnikami wypadku" a nawet "won stąd" – mówi inny świadek o zachowaniu policjanta, który dotarł na miejsce zdarzenia jako jeden z pierwszych.
Po zdarzeniu szef MON, który wracał z organizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu sympozjum, miał szybko wsiąść do podstawionej Skody Superb i odjechać.
ZOBACZ materiał NOWA TV 24 GODZINY: