Matka wyjawiła prawdę o synu podczas spowiedzi! Ksiądz nie miał dla niej litości. "Dziś żałuję"
- Strasznie mi przykro, bo ta spowiedź wielkanocna miała być oczyszczająca. Wyszło inaczej. Może to musiało się zdarzyć, żebym odeszła od wiary. Zaraz kolejna Wielkanoc, a ja do spowiedzi nie idę. Sytuacja sprzed roku odcisnęła się na mojej psychice - pisze w liście do redakcji pani Judyta i jak sama podkreśla, to wydarzenie zmieniło jej patrzenie na kościół na zawsze. Jak zaznaczyła na wstępie, pochodzi z dość konserwatywnej rodziny, w której od zawsze Bóg był na pierwszym miejscu.
- Rodzice dużo się modlili i za każdym razem mocno w tym uczestniczyliśmy. Kiedy założyłam własną rodzinę i zauważyłam, że mąż nie praktykuje zbyt mocno, przesiąknęłam tym. Raz na jakiś czas chodziłam do kościoła, ale nie byłam jakoś mocno związana. Nie ochrzciliśmy naszych dzieci. Nie chodzą na religię, dzięki czemu wcześniej kończą lekcje - czytamy w liście.
- Gdy szłam do spowiedzi rok temu, czułam niepokój. Może dlatego, że miałam jakiś kryzys w małżeństwie i chciałam się księdzu wygadać. O tym jednak nie udało nam się rozmawiać, bo kiedy, jak gdyby nigdy nic, wyznałam księdzu na spowiedzi, że syn nie chodzi na religię, to ten aż wychylił się i spojrzał mi przez kratkę prosto w oczy. Zaraz później zapytał, czy jestem świadoma, w jak dużym grzechu żyję i czy wiem, jak bardzo krzywdzę swoje dzieci. Zamurowało mnie. Siedziałam tam, jak na tureckim kazaniu i tylko czekałam, aż ksiądz skończy swój wywód. Dziś żałuję, że byłam tak szczera. Nie wiedziałam, że można żałować bycia szczerym. Mnie się to jednak przytrafiło i nie polecam tego nikomu - pisze kobieta.