Już cztery kobiety z Bydgoszczy chcą oskrażyć Marcina o stalking. Jak długo mamy żyć w strachu?

i

Autor: Pexels, D. Witt

stalking

Boją się wyjść z domu, boją się o życie. Już cztery kobiety z Bydgoszczy chcą oskarżyć Marcina o stalking. "Jak długo mamy żyć w strachu?"

2024-12-18 8:17

- Nasz koszmar trwa już dwa lata, jak długo jeszcze mamy się bać? - pyta pani Helena, ponad 60-letnia bydgoszczanka. To mama jednej z ofiar stalkera. Obie dobrze znają sprawy co najmniej dwóch kolejnych. Historia się powtarza: poznają Marcina na portalu randkowym. Jawi się jako miły, grzeczny, choć doświadczony przez los. Kiedy jego kolejne opowieści wydają się nierealne, kobiety nabierają podejrzeń. Kiedy chcą odejść, uwolnić się, zaczyna się horror.

W jednej historii jest z Prądocina pod Bydgoszczą, w innej mówi, że jest z okolic Słubic, w kolejnej jeszcze, że właściwie to już na stałe mieszka we Frankfurcie. Każda zaczyna się tak samo: wokół zaradnej, dobrze zarabiającej kobiety pojawia się miły, pomocny, uczynny mężczyzna. Ciąg dalszy też jest zawsze taki sam: ideał zamienia się w potwora. A koniec? Końca nie widać!

Sprawy w sądzie idą opornie, a kobiety nie dostają od służb takiego wsparcia, jakiego potrzebują. Proszą, żeby nie pisać o niczym, co pozwoliłoby je łatwo zidentyfikować: Boimy się o życie.

Historia pierwsza. Koszmar bydgoszczanki trwa już dwa lata! Stalker nie odpuszcza

- Kiedy się poznaliśmy, wszystko układało się dobrze. Opowiedział o sobie. Dlaczego miałabym mu nie wierzyć? Coś zaczęło mi się nie zgadzać, gdy mówił o stanie swojego zdrowia, o kolejnych wypadkach, które nigdy nie miały miejsca. Wysyłał do mnie nagrania głosowe i mówił, że leży w szpitalu pod respiratorem. A następnego dnia szedł z naszym znajomym na siłownię. Z czasem posypała się lawina. Okazało się, że oszukał mnie, gdy mówił, ile ma lat, że jest bezrobotny, że miał wyrok za stalking byłej partnerki i karę do odsiadki. Te informacje zwaliły mnie z nóg i postanowiłam zakończyć znajomość z tym człowiekiem. Wtedy zaczął się mój koszmar. Dostawałam groźby z kilkudziesięciu numerów telefonów, z różnych adresów mailowych. Robił mi zdjęcia znienacka, oczywiście bez mojej zgody. Szantażował, że się zabije, zamontował mi GPS pod autem, włamywał się na moje konta w portalach społecznościowych, a na końcu do mojej firmy wysłał moje nagie zdjęcia. Wszystko zgłosiłam policji, sprawa trafiła do sądu - opowiada nam pani Karolina.

Dodaje, że Marcin właśnie wtedy trafił do więzienia. Miał do odsiedzenia wyrok za podobne zachowanie wobec byłej partnerki. W życiu kobiety zapanował spokój. Na pół roku, bo po tym czasie Marcina zwolniono z więzienia z uwagi na stan zdrowia. Kobieta jest pewna, że symulował chorobę. Mówi, że wyszedł chyba po to, by znaleźć kolejną ofiarę.

Bydgoszcz Radio ESKA Google News
Autor:

Historia druga. Martyna od pół roku jest nękana przez stalkera

Martyna poznała Marcina na portalu randkowym. Myślała, że to miłość życia. Na początku, bo czar szybko prysł.

- Byliśmy ze sobą od września, w styczniu zaczął u mnie pomieszkiwać. Wtedy zaczęły ginąć mi pieniądze, klucze do sejfu. Podrobił mój podpis i sprzedał moje auto. Kiedy go wyrzuciłam, wyczekiwał na mnie w garażu podziemnym. Zapowiadał, że zrujnuje mi życie. Przeprowadziłam się - opowiada.

Metody stalkera się nie zmieniają: włamania na konta, pocztę, telefony, SMS-y z pogróżkami, walenie do drzwi mieszkań - we dnie i w nocy, szantaż emocjonalny, wystawanie pod mieszkaniem, dyskredytowanie w oczach znajomych, pracodawców.

- Słał groźby z różnych numerów i maili, szantażował samobójstwem, włamywał się na portale społecznościowe, podszywał się pod inne osoby. Był zdolny do rozpylenia trującego środka na klatce schodowej. Wezwałam policjantów, po interwencji trafili do szpitala.  Do dziś zastanawiam się, dlaczego ta sprawa została umorzona - mówi pani Martyna

Historia trzecia. Pani Halina stanęła w obronie córki, więc i ona padła ofiarą stalkera

O tym, co przeżyła razem z córką, opowiada jedna z matek nękanych kobiet. I za nią Marcin chodził krok w krok.

- Przez dwa miesiące patrzyłam, jak z mojej córki uchodzi życie - mówi pani Helena. - Miała stany lekowe, musiałam z nią zamieszkać. Wiele już w życiu przeszłam, ale widok córci sparaliżowanej strachem - dziecka, które nie ma odwagi podejść do okna i podnieść rolety, złamał mi serce. Proszę sobie wyobrazić, co czuje starsza matka, kiedy w nocy dzwoni dziecko i mówi: "Mamo, boję się, on tu jest, świeci laserem w okno". Co miałam zrobić? Zerwałam się i biegłam co sił, aby pomóc mojemu dziecku. To ciągnie się długie miesiące i nie ma kary dla tego człowieka. Sprawa jest w sądzie. On nie stawił się jednak tam ani razu. Na jednej z rozpraw przedstawił zaświadczenie, że leży po operacji i nie może się ruszać, a następnej, że przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Pełnomocnik potwierdził te dokumenty. Dowiedziałyśmy się, że Marcin w tym czasie spotykał się już ze swoją nową ofiarą - opowiada.

Z czasem jedna z nękanych kobiet dotarta do drugiej, druga do trzeciej, trzecia do czwartej... Wtedy okazało się, jak bardzo ich historie są do siebie podobne.

- To łańcuszek. Szukamy kolejnych ogniw, by złożyć pozew zbiorowy - mówi jedna z ofiar.

Czy ty także padłaś ofiarą stalkera? Zgłoś się

Marcin jest znany policji i prokuraturze. Toczą się liczne postępowania w jego sprawie. Jeśli w tych historiach widzisz swoją, jeśli też czujesz się skrzywdzona przez stalkera, napisz: [email protected].

PS Imiona bohaterek dla ich bezpieczeństwa zmieniłam.

Bydgoszczanka odbiera wiadomości od tych, co życzą jej śmierci. Stała się wrogiem, kiedy powiedziała o katastrofie klimatycznej. Zobaczcie galerię

Gwara kujawsko-pomorska. Te słowa zrozumieją tylko lokalni mieszkańcy. Znasz ich znaczenie?
Pytanie 1 z 15
Czym są "lumpy"?
Policyjny pościg ulicami Bydgoszczy
Pokój Zbrodni
Oddawał żonę braciom za 20 złotych. Więził ją w piwnicy! | Pokój ZBRODNI
Źródło: Boją się wyjść z domu, boją się o życie. Już cztery kobiety z Bydgoszczy chcą oskarżyć Marcina o stalking. "Jak długo mamy żyć w strachu?"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają