Jak przekazuje "Gazeta Pomorska", do zdarzenia doszło w pociągu relacji Bydgoszcz-Grudziądz, realizowanego przez spółkę Arriva RP 28 czerwca 2024 roku.
Według relacji czytelnika, przewoził on rower, a kiedy zapytał konduktorkę o miejsce na swój pojazd, spotkał się z "lekceważącą reakcją". Potem, przed stacją Laskowice Pomorskie konduktorka (tak twierdzi) miała "nakazać" mu przesiąść się w sposób, który sprawił, że mężczyzna poczuł się "upokorzony". (cyt. "Ton rozmowy był wyraźnie pogardliwy i nieprofesjonalny") - relacjonuje "Pomorska".
Zobacz: Nastolatkowie wspinali się na słup trakcyjny! Tragedia wisiała w powietrzu
To nie koniec. Pasażer przekazuje na łamach gazet, że "kulminacją sytuacji było fałszywe oskarżenie mnie o obrażenie konduktorki wulgarnymi słowami".
- Konduktorka wezwała policję na stację w Laskowicach, gdzie złożyła na mnie skargę, twierdząc, że nazwałem ją w sposób obraźliwy. Jest to absolutnie nieprawdziwe oskarżenie. Przy policjantach przeprosiłem, jeśli moje zachowanie mogło być niewłaściwie odebrane, ale nie miałem zamiaru nikogo obrażać - mówi dziennikarzom.
Pasażer: "Dla mnie ta sytuacja była wyjątkowo stresująca"
Jak wyjaśnił "Pomorskiej" mężczyzna, cała sytuacja była dla niego bardzo stresująca. - (...) Choruję na padaczkę i po tej konfrontacji miałem napad padaczkowy - mówi pasażer.
"Gazeta Pomorska" zwróciła się do przewoźnika z prośbą o komentarz w sprawie. Ariva zapowiedziała, że ustosunkuje się do zaistniałej sytuacji i przekaże gazecie wyjaśnienia.