Do tej sytuacji doszło wczoraj przed godziną 17. Pasażer przyszedł na dworzec ok. 16:45, by kupić bilet na pociąg. Mężczyzna był czwarty w kolejce. Niestety wszystko bardzo długo trwało...
- Pani, która kupowała bilet była obsługiwana prawie 10 minut. Kasjerka co chwilę o coś dopytywała i trwało to w nieskończoność. Na szczęście kolejne osoby bardzo szybko kupiły bilet - powiedział nam Czytelnik.
Zobacz też: Niespokojna noc w naszym regionie. Strażacy mieli ręce pełne roboty! [ZDJĘCIA]
- Około godz. 16:55 byłem już drugi w kolejce, a pani przede mną kupowała bilet. W pewnym momencie kasjerka zapytała mnie, dokąd chcę kupić bilet. Odpowiedziałem, że do Gliwic, po czym usłyszałem, że pani mi nie sprzeda biletu, bo o 17 zamyka kasę. Zastanawiające jest, że na 5 minut przed zakończeniem pracy przez kasjerkę, pani już wiedziała, że nie zdąży do 17 sprzedać kolejnemu pasażerowi biletu - dodaje.
Według relacji bydgoszczanina, kobieta nie spieszyła się, by obsłużyć kolejną osobę w kolejce. - Pani popijała sobie kawę i zaczęła ze mną prowadzić dyskusje, zamiast obsługiwać pasażerkę przede mną. Gdyby chciała, sprzedałaby mi bilet.
Na domiar złego, pracownica PKP sprzedała kobiecie zbyt dużą liczbę biletów i wszystko było trzeba drukować od nowa. To oczywiście chwilę trwało i pasażerka otrzymała swój bilet dwie minuty po 17.
- Kasjerka położyła na ladzie tabliczkę z napisem "kasa zamknięta" i zasunęła zasłonę. Słyszałem tylko jak mówi coś pod nosem - powiedział zirytowany mężczyzna.
Z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy zgłosiliśmy się do rzecznika PKP.
Przeczytaj także: Gwałtowne burze, porywisty wiatr i deszcz! Wir cykloniczny nadciąga nad Kujawsko-Pomorskie! [PROGNOZA POGODY]
TO WIDEO: