Wczoraj (30.01.), krótko przed godz. 14.00 do dyżurnego brodnickiej komendy, przyszła 50-letnia brodniczanka z saszetką w ręce. W rozmowie z policjantami kobieta opowiedziała o tym, że wracając z pracy do domu, między blokami na jednym z brodnickich osiedli, zauważyła leżącą na chodniku saszetkę.
Brodniczanka podniosła ją, aby sprawdzić czy wewnątrz nie ma dokumentów właściciela. Po otwarciu okazało się jednak, że w środku znajduje się plik pieniędzy, ale niestety nie ma w niej żadnych dokumentów.
ZOBACZ: Ciepło dla Torunia od o. Rydzyka
50-latka bez chwili zastanowienia wzięła saszetkę „pod pachę” i przyjechała z nią do brodnickiej komendy sprawdzić, czy nikt nie zgłaszał zagubienia pieniędzy. Uczciwa brodniczanka wspólnie z policjantem przeliczyła znalezioną gotówkę i okazało się, że w saszetce było kilka tysięcy złotych. Kobieta wraz z funkcjonariuszem udała się do Biura Rzeczy Znalezionych, gdzie zguba czeka na prawowitego właściciela.
Postawa, jaką wykazała się mieszkanka Brodnicy pozwala wierzyć, że ludzkiej uczciwości nie da się zmierzyć nawet dużymi kwotami pieniędzy.
ZOBACZ: Radni stracą swoje funkcje, bo... nie mieszkają w Bydgoszczy?