Coraz więcej osób trafia pod opiekę lekarzy w dwóch bydgoskich szpitalach, w których prowadzona jest diagnostyka chorych pod kontem obecności koronawirusa. Ratownicy medyczni nie ukrywają, że zaczyna im brakować sprzętu ochronnego.
- Faktem jest to, że zaczyna nam brakować sprzętu ochronnego dla ratowników, którzy zajmują się transportem osób z podejrzeniem koronawirusa - mówi Krzysztof Wiśniewski, rzecznik bydgoskiego pogotowia. - Czekamy na uruchomienie rezerw przez Ministerstwo Zdrowia.
Obecnie transport osób z podejrzeniem koronawirusa wygląda w ten sposób, że ratownicy medyczni są ubrani w kombinezony, specjalne obuwie oraz w google. Pacjent ma zakładaną na twarz maseczkę ochronną. Po odwiezieniu chorego, karetka jest każdorazowo dezynfekowana.
Bydgoscy medycy dysponują dwoma komorami, które pozwalają na bezpieczny transport pacjenta z podejrzeniem koronawirusa.
- Posiadamy te komory od roku 2014 - mówi Wiśniewski. - Jeszcze nie były przez nas używane.
Od dziś w nocy z floty bydgoskich karetek zostaną wyłączone dwa ambulansy, które będą przeznaczone wyłącznie do transportu osób z podejrzeniem wirusa z Chin.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Jasnowidz Jackowski miał wizję. Jaki koszmar czeka Polaków?
Polecany artykuł: