Budynek powstał jako samowolka budowlana, prawdopodobnie w latach 70 XX wieku. Służyć miał jako przechowalnia owoców z pobliskich sadów, a na piętrze wybudowano część mieszkalną, dla osób sezonowo pomagających przy zbiorach. To właśnie mieszkalna część budynku straszyć ma teraz najbardziej. Dlaczego? Podobno to właśnie tam około 2003 roku pewien mężczyzna popełnić miał samobójstwo. Kolejnym tragicznym incydentem było znalezienie ciała na terenie obiektu, a dokładnie w okolicach starej studni, które miało być tam z niewiadomych przyczyn podrzucone.
Zobacz: To najbardziej nawiedzone miejsce w Polsce? Łowcy duchów byli w środku i nie mają wątpliwości
- Prawdopodobnie wiadomo też, że w budynku mieszkała pewna rodzina, ojciec z córką, którzy wynieśli się z domu. Ostatnia wzmianka ich obecności pochodzi z 2004 roku. Znaleziono też zdjęcie rentgenowskie, które mogło świadczyć o tym, że doznali lekkiego urazu podczas wypadku samochodowego. Być może wyprowadzili się stamtąd na skutek nieszczęśliwych wydarzeń, które miały tam miejsce? - mówi Piotr, członek Mystery Hunters.
Rzekomo nawiedzonym domem zainteresowała się specjalistka w dziedzinie parapsychologii i demonologii - Sandra Brzózka. Na początku nie mogła zlokalizować budynku i ciężko było do niego dotrzeć. Okoliczni mieszkańcy również nie byli pomocni w tej sprawie, a wręcz sprawiali wrażenie, jakby o domu nie chcieli mówić w ogóle. Potwierdza jednak, że w pobliskiej studni znaleziono ciało. Nie były to jednak zwłoki mężczyzny, a małego chłopca, którego zamordować miała jego własna babcia. Podobno człowiek, który popełnił samobójstwo był jego ojcem. Miał popaść w depresje i powiesić się na piętrze budynku.
Kiedy demonolog pojawiła się w domu po raz pierwszy stwierdziła, że panuje w nim nieprzyjemna i ciężka atmosfera. Czas jakby płynął tam szybciej, inaczej wewnątrz i inaczej na zewnątrz budynku. W jedną chwilę robiło się bardzo ciemno, panował nieprzenikniony mrok. Widziała dwa byty wpatrujące się w nią, a gdy opuszczała posiadłość usłyszała krzyk, tak jakby ktoś wołał o pomoc. Nazywa budynek jednym z najbardziej nawiedzonych miejsc w okolicach Bydgoszczy.
Domem zainteresowała się również ekipa łowców duchów - Mystery Hunters, która od ponad 8 lat bada zjawiska nadprzyrodzone. Po zapoznaniu się z historią budynku, chcieli zbadać również dom w Żołędowie. Zaczęło się spokojnie, badacze rozstawili kamery i sprzęt i wrócili do kampera, żeby monitorować obiekt od zewnątrz. Kamery zarejestrowały wiele niepokojących anomalii i dźwięków, więc łowcy postanowili po jakimś czasie wrócić do budynku. Wtedy jeden z nich bardzo źle się poczuł, tak jakby jakaś siła wpływała na jego samopoczucie i zdrowie, nie chciała, żeby wracali do budynku. Urządzenia do badania zjawisk niewyjaśnionych wielokrotnie wyłapywały wahania pola elektromagnetycznego, a kamery rejestrowały niecodzienne dźwięki.
- W tym domu dzieje się coś niepokojącego, czego nie można jednoznacznie wyjaśnić. Panuje w tym domu dziwna, przytłaczająca aura. Czuliśmy się tam niekomfortowo, momentami bardzo źle, jakby coś wysysało z nas energię. Urządzenia wariowały, słychać było dziwne odgłosy. Zbadaliśmy już wiele nawiedzonych miejsc, ale nigdy nie trafiliśmy na takie, które swoją aurą wpływałoby bezpośrednio na nasze samopoczucie i zdrowie - tłumaczy Piotr, członek Mystery Hunters.