Tydzień przed porodem okazało się, że Julka ma ogromnego guza. To był wielki szok, bo ciążą przebiegała prawidłowo. Rodzice zostali skierowani do Gdańska, gdzie dziewczynka przyszła na świat. Rodzina i przyjaciele nie mieli czasu na przeżywanie i od razu wzięli sprawy w swoje ręce. W Polsce lekarze nie potrafią pomóc dziewczynce, ale jest szansa na pomoc za oceanem - w Bostonie. Potrzebne są olbrzymie pieniądze – aż 2 mln zł. Rodzice małej bydgoszczanki apelują o pomoc do ludzi o wielkich sercach – liczy się czas i każda złotówka.
- Robiliśmy szerokie rozeznanie. W Polsce i Unii Europejskiej lekarze uznali, że guz jest nieoperacyjny. Nagle okazało się, że w Bostonie jest klinika, w której lekarze przeprowadzili ponad 40 operacji, gdzie był guz serca i występowały częstoskurcze. Wszystkie operacje były skuteczne - mówi Alicja Barlik - Ciesińska, mama Julki.
Cała kwota musi być zebrana do połowy stycznia. W Internecie trwa zbiórka – jest już ponad pół miliona złotych.
Link do zbiórki znajduje się TUTAJ