Spocznie w grobie z żoną

Mirek został zdmuchnięty z drogi jak pyłek z kwiatów. 58-latek miał przed śmiercią jedno marzenie [ZDJĘCIA]

Mirek (+58 l.) spadł kiedyś z rusztowania, ale przeżył. Nie załamał się też, gdy jego żona zachorowała na raka, a gdy kobieta zmarła, mężczyzna miał jedno marzenie - chciał spacerować z wnukiem w wózku. Tego niestety jednak nie doczekał. Teraz 58-latek spocznie w grobie obok swoje ukochanej żony, Hanny. Wszystko przez Andrzeja Ś. (48 l.), który mając blisko 3,5 promila alkoholu we krwi postanowił wsiąść za kółko i ruszyć na przejeżdżę...

Potworny wypadek przerwał życie Mirka. 58-latek został zdmuchnięty z drogi jak pyłek z kwiatków

Mirek stał na drodze we wsi Lubiejewice koło Tucholi, ponieważ w czasie jej remontu kierował ruchem. Kierowca opla insignia uderzył w niego z wielką siłą. Zdmuchnął go jak pyłek z kwiatków. Niestety mężczyzna zginął na miejscu...

Zobacz: Pijany w sztok kierowca zmiótł go z drogi. Nie żyje mężczyzna kierujący ruchem

Mężczyzna mieszkał w bloku, w niewielkiej wsi pod Tczewem. Wszyscy go tu znali. Niestety zgodnie mówią, że nie miał szczęścia w życiu. Kilka lat temu, gdy pracował w stoczni, spadł z wysokiego rusztowania. Długo dochodził do siebie. Potem na raka zachorowała jego ukochana żona, Hanna. Zmarła niespełna 4 lata temu.

Mirek od kilku lat pracował w firmie remontującej drogi. Codziennie z kolegami dojeżdżał do pracy. Czasem było to kilkanaście kilometrów, a czasem do pracy musiał jechać nawet kilka godzin. Jak wspominają bliscy, chwalił sobie tę posadę, choć było mu ciężko. Stare nie dawały o sobie zapomnieć. Nikt się nie spodziewał, że jego życie zostanie tak brutalnie przerwane przez nieodpowiedzialnego kierowcę, Andrzeja Ś., który mieszka w sąsiedniej wiosce. Tutaj też jest dobrze znany.

- Może to nie jest zły człowiek, ale normalny, to on chyba nie jest. Żona od niego z dziećmi uciekła. Przecież on miał 3,5 promila. Te promile nie wzięły się od porannego picia. On musiał pić kilka dni. Jak pił, to jego sprawa, ale po co wsiadł do samochodu?! - mówią jego sąsiedzi.

Andrzej Ś. był pijany jak bela. Mimo to pędził swoim samochodem. Nawet nie zauważył, że przejechał człowieka, który kierował ruchem. Pojechał dalej. W domu zatrzymali go policjanci. Za to co zrobił grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.

- Mężczyzna formalnie przyznał się do spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Na nasz wniosek miejscowy sąd zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na trzy miesiące - mówi nam prokurator Marcin Przytarski Prokurator Rejonowy w Tucholi.

Sonda
Czy miałeś kiedyś wypadek drogowy?
Koszmarny wypadek pod Warszawą. Nastolatek potrącony na przejściu dla pieszych. Dziecko trafiło do szpitala

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki