Pierwsza informacja o tym, że 51-letniemu nakielaninowi może grozić niebezpieczeństwo, wpłynęła na stanowisko kierowania nakielskiej komendy wczoraj po 13. O swoich obawach powiadomił znajomy mężczyzny, który miał z nim kontakt telefoniczny.
Długo nie trwało, jak zaginięcie 51-latka zgłosiła zatroskana rodzina. Z informacje jakie zdobyli policjanci na temat okoliczności zaginięcia wynikało, że nakielanin może próbować targnąć się na swoje życie, dlatego liczyła się każda minuta.
- Wzmocnione siły policyjne przeszukiwały miasto i gminę. Mundurowi pytali o zaginionego w placówkach medycznych, urzędach, miejscach często odwiedzanych przed nakielan. Sprawdzane były też okolice Noteci oraz pustostany - mówi podkom. Justyna Andrzejewska z KPP w Nakle nad Notecią.
Wszędzie tam, gdzie dotarli policjanci, informowali o prowadzonych działaniach. Około 17 do oficera dyżurnego dodzwonił się pracownik nakielskiej przystani i powiadomił, że przebywa na niej mężczyzna podobny do tego, którego zdjęcie pokazywali mu wcześniej policjanci.
Na miejsce natychmiast pojechał patrol, który potwierdził, że przebywający na przystani mężczyzna to zaginiony 51-latek. Dzięki zaangażowaniu mundurowych i zgłaszającego wszystko skończyło się szczęśliwie.
Odnaleziony nakielanin został przekazany pod opiekę służbom medycznym.