Trwa kolejny dzień procesu dwóch kobiet oskarżonych o doprowadzenie do śmierci noworodka.
- 20 lipca wróciłem do domu po trzech tygodniach - zeznał jeden z braci. - przyjechałem, żeby pomóc bratu w remoncie dachu. Zapytałem wtedy, gdzie jest Błażej i Natalia.
Świadek zeznał, ze usłyszał wtedy od matki, że oboje są szpitalu, bo Natalia miała obfity okres.
- Mówię na to, że to jest niemożliwe - dodał świadek.
- Dlaczego pan sądził, że to niemożliwe? - dociekał sędzia Andrzej Rumiński.
Przeczytaj: Maleństwo zabite tuż po narodzinach. Ojciec noworodka: Po nogach Natalii płynęła krew [ZDJĘCIA]
- Po prostu to niemożliwe - padła odpowiedź.
Świadek kontując swoje zeznania powiedział także, że około godziny 9.30 Natalia była już w domu.
- Błażej pojechał z teściową do fryzjera - wyjaśnia świadek. - Matka poszła zrobić kawę i wtedy odkryła te zwłoki dziecka w szafie.
Z zeznań świadka wynika, że Błażej, ojciec uduszonego dziecka, przyjechał krótko po tym. Tarzał się po podwórku i krzyczał: "Zabili mi dziecko!".
- Mówię: przecież masz dziecko, widziałem Amelkę, starszą córkę. Weszliśmy do pokoju i tam leżały zwłoki noworodka - wspomina brat Błażeja. Nawet je dotknąłem... Szyja była zawinięta prześcieradłem - wspomina tragiczne zdarzenie świadek i dodaje: - Zapytałem Natalię, dlaczego to zrobiła. Odpowiedziała: "Mam dużo problemów i nikt mi nie pomaga".
Świadek zeznał także, że każdy wiedział, że Natalia jest w ciąży, ale ona zaprzeczała.