Wiesław Wiśniewski, podobnie jak Gollob, to motocrossowiec z wieloletnim doświadczeniem. W dniu wypadku jechał za bydgoszczaninem i jako pierwszy udzielił mu pomocy.
- Położyłem swój motocykl, krzyknąłem do kolegi, żeby szybko wezwał lekarza, a ja podszedłem do zawodnika i dopiero wtedy zauważyłem, że to jest Tomek. Przeraziłem się jeszcze bardziej, bo przyjaźnimy się. Zdjąłem jemu okulary i widziałem, że ma otwarte oczy i reaguje. Tomek złapał mnie za rękę i zapytał, co się stało. Odpowiedziałem mu, że się wywrócił i zaraz nadejdzie pomoc - mówi Wiśniewski.
Mężczyzna nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć, jak na teoretycznie łatwym odcinku trasy mogło dojść do wypadku. Gollob upadł na zjeździe. Nim runął o ziemię, mocno uderzył o kierownicę motocykla, stąd obrażenia klatki piersiowej i połamane żebra.
Zobaczcie, o co Tomasz Gollob zapytał bezpośrednio po upadku na torze. Z Wiesławem Wiśniewskim rozmawiał Rafał Frydrych, reporter Radia ESKA:
Co stało się, że Gollob nie pokonał odcinka, który z łatwością mieli przejechać inni zawodnicy?
Nie można wykluczyć problemów ze sprzętem. Ten trop będzie wnikliwie badany. Zabezpieczono motocykl, na którym jeździł tego dnia bydgoszczanin. Trwają też przesłuchania uczestników zawodów, a także sprawdzane jest przygotowanie toru do zawodów. Naocznych świadków feralnego upadku jednak nie ma. Organizatorzy zapewniają, że zawody były przygotowane w najdrobniejszym szczególe.
- Tomasz Gollob wjeżdżał na garb, na którym od lat nie było żadnego wypadku - mówi Bartosz Kustra, dziennikarz sportowy.
Rutyna i doświadczenie nie uchronią przed nieszczęściem. Rafał Frydrych i Bartosz Kustra, dziennikarz sportowy zastanawiają się, co zawiniło. Zobaczcie wideo:
ZOBACZCIE materiał NOWA TV 24 GODZINY: