"Codziennie przez ten most przejeżdżają tysiące samochodów osobowych i ciężarówek, przechodzą tamtędy także ludzie, nikt jednak nie pomyślał o tym, że to miejsce może być dla kogoś schronieniem. Jeśli ktoś ma jakieś ciepłe rzeczy: kurtki, czy koce, proszę o kontakt" - tak brzmi wpis na Facebooku Pauliny Galińskiej.
Od tego wszystko się zaczęło. Do autorki wpisu zaczęły zgłaszać się setki osób z całego województwa.Deklarowali pomoc i chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o panu Franku i jego potrzebach. Ludzie zaczęli przynosić jedzenie, znalazł się również namiot i styropianowy podkład, a także koce i ubrania dla pana Franka.
Bezdomny nie ma stałej pracy, a utrzymuje się ze zbierania puszek. Każdego dnia odwiedza siostry Albertynki, od których dostaje ciepłą zupę i kawałek chleba. Pana Franka codziennie też odwiedzają strażnicy miejscy, którzy sami byli zaskoczeni taką inicjatywą. Bohater tej historii ma już wszystko, czego potrzebuje, ale zawsze chętnie z kimś porozmawia.