Nadal nie wiadomo, co stało się z 30-letnią Jowitą Zielińską. Poszukiwania kobiety trwają od 6 lipca, kiedy bliscy po raz ostatni mieli z nią kontakt. Kobieta jest ekspedientką w sklepie mięsnym w Rypinie. Tego dnia jak zwykle wyszła rano z domu i udała się do pracy. To właśnie podczas powrotu do domu ślad po Jowicie zaginął. Wiadomo, że około godz. 12:30 kobieta wsiadła do busa, który podwiózł ją do miejscowości Rogowo, gdzie przesiadła się na rower i kontynuowała podróż. Po raz ostatni była widziana przez świadka w okolicach Rojewa. Stamtąd dzielił ją od domu jedynie kilometr.
Czytaj też: Jowita zaginęła dwa miesiące temu. Teściowa apeluje do zaginionej. "Wróć, my pomożemy ci we wszystkim"
10 sierpnia odnaleziono rower 30-latki. Na jednoślad natrafiono, dokładnie 5 km od miejsca zamieszkania kobiety, w Wierzchowiskach. Rower znajdował się w leśnych terenach. Nie wiadomo, czy ktoś go tam podrzucił, czy zostawiła go tam sama Jowita, choć z rozmów z bliskimi wynika, że zaginiona nie znała okolicy, w której znaleziono jej "damkę".
Niestety pomimo akcji poszukiwawczych organizowanych przez policjantów, straż pożarną, a także rodzinę i mieszkańców, do tej pory nie wiadomo, co stało się z Jowitą. W środę 2 października służby wznowiły poszukiwania w okolicy wsi Wierzchowiska. Niestety bez rezultatu. "Wirtualna Polska" zwraca uwagę, że pomóc w poszukiwaniach mogą grzybiarze, którzy wraz z początkiem sezonu pojawili się lasach. Możliwe, że ktoś coś zauważy. - Warto zwracać uwagę na wszystkie przedmioty, których nie powinno być w lesie. To może być cokolwiek, co miała przy sobie: portfel, dokumenty, reklamówka - mówi Wirtualnej Polsce Dorota Rupińska z policji w Rypinie. - Prawdopodobnie była to reklamówka z marketu Dino, ale musimy brać pod uwagę, że to nie jest potwierdzone - dodaje.