ZOBACZCIE materiał przygotowany przez Rafała Frydrycha, reportera Radia ESKA:
Przypomnijmy, ze zdaniem pasażerów, którzy chcieli odlecieć o godz. 10.20, strażnicy graniczni pracowali za wolno i najpierw przepuszczali pasażerów lecących o 10 do Birmingham. W efekcie 30 osób nie przeszło odprawy.
Straż graniczna nie poczuwa się do odpowiedzialności za zdarzenie
Jej przedstawicielka twierdzi, że funkcjonariusze byli skierowani do służby, a wszystkie pawilony kontrolerskie były obstawione. Wyjaśnia, że bramki zostały zamknięte przez pracowników portu lotniczego.
- Ta sytuacja, która dzisiaj miała miejsce wynika głównie z infrastruktury portu, gdzie pasażer nie ma możliwości dokonania wyboru, czy chce przejść bezpośrednio do kontroli granicznej, czy np. skorzystać ze sklepu. Pasażerowie zostali skierowani do sklepów, nie zgłaszali się systematycznie do kontroli granicznej - powiedziała mjr Monika Małgorzata Szczygieł, komendant placówki Straży Granicznej w Bydgoszczy.
Przedstawiciele bydgoskiego lotniska również deklarują, że jego pracownicy działali bez zastrzeżeń
– Sprawa jeszcze jest analizowana, ale w kwestiach, w których lotnisko jest zobligowane do zabezpieczenia obsługi i odprawy pasażerów, wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku. Oddelegowaliśmy wszystkie niezbędne siły. Problem pojawił się w miejscu kontroli dokumentów. Mimo zapewnień straży granicznej o monitorowaniu na bieżąco sytuacji, zwiększenia obsady w razie konieczności, nic z tego nie miało miejsca. Tak naprawdę podczas wczorajszej kontroli pracowało tylko dwóch pracowników straży granicznej – przekonuje w rozmowie z nami Artur Niedźwiecki, rzecznik prasowy lotniska.
Artur Niedźwiecki wyjaśnia, że bydgoski port ma dwie czynne bramki kontroli dokumentów, które w tym samym czasie mogą być obsadzone przez czterech pracowników.
Co na to wojewoda?
Wojewoda kujawsko-pomorski podkreślił wczoraj, że bydgoski port lotniczy jest strategicznym miejscem komunikacji tego regionu z całym światem, więc zaistniała sytuacja musi zostać wyjaśniona i trzeba zrobić wszystko, żeby nie powtórzyła się w przyszłości.
- Wiemy, że wszystkie osoby, które dzisiaj nie zostały odprawione mają przebukowane bilety. Reakcja portu lotniczego w tym miejscu jest właściwa. Proponuję panu marszałkowi, władzom portu, przedstawicielom straży granicznej o jak najszybsze spotkanie, aby do takiej sytuacji jak dzisiaj nigdy więcej nie doszło - mówi Mikołaj Bogdanowicz.
Osoby, które w wyniku zaistniałej sytuacji nie poleciały do Londynu, otrzymały możliwość przebukowania biletów na piątek lub sobotę. Mogły również polecieć z Poznania bądź Gdańska.
Materiały dźwiękowe przygotował Dawid Olszewski, reporter Radia ESKA.