Byli młodzi. Mieli tyle rzeczy do zrobienia. 10 sierpnia ubiegłego roku Julia P. (18-l), razem z narzeczonym Karolem M. (25-l), i dwójką znajomych - Karolem A. (20-l), i Jakubem R. (17-l), pojechali na dyskotekę. Mieszkali w Inowrocławiu. Wracali do tej miejscowości 11 sierpnia 2019 roku około szóstej nad ranem. Między Strzelnem, a Inowrocławiem w Miradzu jest długi odcinek prostej drogi. Droga jest jednak nierówna. To tam doszło do wypadku. Samochód złapał pobocze i uderzył w dąb. Cała czwórka zginęła na miejscu. Samochodem kierował Karol A..
Teraz prokuratura zakończyła postępowanie w tej sprawie. Zostało ono umorzone wobec śmierci sprawcy tego wypadku. Decyzja prokuratury nie jest prawomocna.
- Z tą decyzja nie zgadzają się rodziny poszkodowanych. One złożyły do sądu zażalenia - mówi prokurator Anna Jackowska pełniąca obowiązki zastępcy Prokuratora Rejonowego w Mogilnie.
Śledczy ustalili z jaką prędkością Karol A. prowadził samochód. - Samochód wyposażony był wideorejestrator. Po wypadku zapis z niego został odczytany. Okazało się, że zanotował on chwile przed wypadkiem prędkość 175 kilometrów na godzinę - mówi prokurator Jackowska.
Biegli sprawdzili również czy kierowca jak i pasażerowie byli pod działaniem alkoholu i narkotyków. - Kierowca jechał w stanie nietrzeźwości w jego organizmie było 2,06 promila alkoholu - mówi prokurator Jackowska. - Pasażerowie też byli w stanie nietrzeźwości. Nie wykryto narkotyków - dodaje.
Od tamtego czasu w województwie kujawsko-pomorskim nie było tak dramatycznego wypadku.