Jak przekazuje "Gazecie Pomorskiej", do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 21 sierpnia 2023 roku w Bydgoszczy na skrzyżowaniu Królowej Jadwigi i Focha. Mateusz Nesterok jechał na hulajnodze elektrycznej trasą, którą pokonywał wcześniej niemal codziennie przez wiele miesięcy.
Zobacz: Nie żyje kobieta potrącona przez hulajnogę! 52-latka walczyła o życie w szpitalu
- Nagle, po pokonaniu zakrętu, hulajnoga elektryczna doznała awarii. Hamulec zablokował się, podobnie jak możliwość skręcania. Pojazd odczuwalnie przyspieszył i nagle się zatrzymał. Droga była sucha i prosta, a ja poruszałem się, jak zwykle, prawidłowo. Nie było czasu na podjęcie racjonalnej reakcji. Upadłem na chodnik - mówi "Pomorskiej" mężczyzna.
Po wypadku trafił do szpitala, gdzie odwieziono go karetką. - W szpitalu spędziłem 4 dni, w trakcie których przeszedłem kilka badań i operację złamania kości przedramienia, w trakcie której złączono je na dwie tytanowe płytki - mówi "Pomorskiej" bydgoszczanin.
Ponad 1412 kilometrów w 776 przejazdach
- Na samych hulajnogach elektrycznych Lime przejechałem - zgodnie z danymi aplikacji - ponad 1412 kilometrów w 776 przejazdach. Korzystałem z nich w różnych miastach w Polsce, ale też w Brukseli, Atenach czy Kijowie. Z uwagi na swoją ostrożność nigdy nie doznałem wypadku (...). Wielokrotnie zgłaszałem do Lime błędy, które powodowały nagłe przerwanie działania którejś części hulajnogi, a następnie jej równie nagłe funkcjonowanie z powrotem. Poza tym sama budowa hulajnogi powoduje, że każde zagrożenie może skutkować wypadkiem, bo użytkownik nie ma jak i gdzie uciec - napisał w mediach społecznościowych mężczyzna.
Jak wyjaśnia Mateusz, do tej pory nie otrzymał z firmy raportu z oględzin pojazdu, ani historii jego eksploatacji i napraw. Spółka - napisał - "nie odniosła się także do kwestii nieprawidłowości w kodzie oprogramowania. Spuszczono na to zasłonę milczenia".
Sprawa trafiła do sądu
Jak ustaliła "Pomorska", Mateusz Nesterok skierował już do Sądu Okręgowego w Warszawie wielostronicowy pozew o zapłatę wraz z pakietem dowodów. Sprawa jest w toku, podobnie jak postępowanie karne związane z narażeniem go na utratę zdrowia lub życia, które prowadzi Komisariat Policji Bydgoszcz-Błonie w Bydgoszczy.
Dziennikarze próbowali skontaktować się z polską filią firmy Lime i wciąż czekają na odpowiedź.