Płód obumierał, Roksana nie chciała umrzeć jak Dorota. Czeka na nią roczny synek
Jak przekazał TVN 24, pacjentka znajdowała się w Klinice Położnictwa i Patologii Ciąży. 32-latka zwróciła się do mediów i przekazała dziennikarzom, że z badań wynika, że płód jest nieodwracalnie uszkodzony genetycznie i ma znikome szanse na przeżycie, a do całkowitego odpłynięcia wód płowych doszło już ponad trzy tygodnie temu. Mimo to lekarze nie przeprowadzili zabiegu terminacji ciąży. Roksana wyjaśniała reporterce TVN 24, że nie podzielić losu Doroty z Nowego Targu...
Zobacz: Dorota zmarła w szpitalu w Nowym Targu. Była w ciąży. Znamy przyczynę śmierci
– Ja właśnie też tego się boję, że nasza historia też tak się zakończy. Bo jednak te myśli samoistnie uciekają gdzieś w tę stronę. Zwłaszcza że w domu mam rocznego synka, do którego chcę wrócić – mówiła Marzannie Zielińskiej kobieta.
Szpital podjął decyzję o cesarskim cięciu
7 czerwca stacja TVN 24 wyemitowała program, w którym wypowiadała się Roksana. Dzień później kobieta zwróciła się do dziennikarki i wyjaśniła, co wydarzy się dalej. - (..) Po waszym reportażu lekarze rozmawiali ze mną jeszcze raz, wytłumaczyli po raz kolejny wszystkie badania, które wykonują i w jakim celu. Do szpitala nie mam żadnych zastrzeżeń - napisała w wiadomości tekstowej kobieta.
Później miała jeszcze przekazać informację o podjęciu przez lekarzy decyzji o wykonaniu cesarskiego cięcia. Była to ostatnia przekazana przez nią wiadomość.