Patryk G., z soboty na niedzielę miał spać u swojej dziewczyny Patrycji N. Noc nie przebiegała jednak spokojnie. Mężczyzna pokłócił się ze swoją ukochaną, po czym wyszedł z jej domu. Miał pójść do kolegi, który dał mu jakiś narkotyk. Po nim Patryk wrócił do domu swojej dziewczyny i oświadczył jej, że został pobity i nie ma telefonu.
Wówczas zadzwoniła ona po pomoc, bo chłopak zaczął agresywnie się zachowywać. Niszczył domowe rzeczy a z ust leciała mu krew.
Przybyłym na miejsce ratownikom i funkcjonariuszom (według naszych informacji to ratownicy medyczni wezwali patrol policyjny) miała ona mówić, że Patryk choruje na serce. Mimo to zadecydowano o użyciu paralizatora, aby uspokoić agresywnego 24-latka. To, niestety, doprowadziło do jego śmierci.
Czy policjanci mieli prawo użyć paralizatora? - W tej sprawie zostało wszczęte śledztwo z artykułu 155, to jest nieumyślnego spowodowania śmierci - zdradziła nam prokurator Agnieszka Adamska - Okońska, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Bydgoszczy - Paralizator został zabezpieczony. Sekcja zwłok odbędzie się w środę. Liczymy, że da ona odpowiedzi na wiele pytań- dodała.