Pożar wybuchł o godz. 20.30, 5 lutego 1960 roku, w drugim spichrzu. Początkowo wydawało się, iż ogień powstały u szczytu spichrza zostanie szybko zlikwidowany. Jednak silny wiatr i łatwopalny materiał w nim składowany (radioodbiorniki, farby, lakiery, deski itp.) spowodowały, że ogień zaczął się szybko rozprzestrzeniać. Jak wspomina portal "Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości", strażacy przybyli na miejsce natychmiast przystąpili do akcji. Pompowali wodę z rzeki. Niestety, węże im zamarzały, co znacznie utrudniało skuteczne działanie.
Łuna pożaru była widoczna w znacznej części miasta, a na miejscu zgromadził się tłum bydgoszczan.
Polecany artykuł:
- Ludzie tłoczyli się na moście Staromiejskim, na drugim brzegu rzeki przy ul. Marchlewskiego (Stary Port) oraz na moście Bernardyńskim. Każdy chciał podejść tak blisko, jak tylko się dało. Milicjanci i żołnierze próbowali opanować sytuację, ograniczając dostęp gapiom.Pół godziny później drugi spichlerz stał już cały w płomieniach - wspomina portal "Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości"
Wkrótce zawalił się jego strop, a nieco później mury spichrza, w którym rozpoczął się pożar. Pomimo walki z ogniem kilkuset strażaków zawodowych z Bydgoszczy, Torunia i Inowrocławia, a także ochotników z Nakła, Solca Kujawskiego, Koronowa i Szubina, nie udało się uratować dwóch z pięciu bydgoskich spichlerzy.