rodzinny dramat

Przez lata prowadzili warsztat samochodowy w Kotomierzu pod Bydgoszczą. Pożar zabrał im wszystko. "Obudziło nas walenie do drzwi i krzyk"

2024-11-15 10:13

Ten warsztat znał w regionie każdy. Państwo Wszołek prowadzili go od ponad 24 lat. Niestety cały dobytek i ich ukochane miejsce pracy zamieniło się w popiół. W nocy z 13 na 14 listopada w warsztacie pana Janusza i pani Janiny wybuchł pożar. Dzięki interwencji strażaków udało się uratować dom, choć jego część została nadpalona. Niestety, warsztat, który prowadzili, spłonął doszczętnie, a wraz z nim cały dorobek ich życia, ich marzenia i serce, które włożyli w rozwój swojej działalności.

Przez lata prowadzili warsztat samochodowy w Kotomierzu pod Bydgoszczą. Pożar zabrał im wszystko

Przypomnijmy - służby ratunkowe otrzymały informacje o pożarze na ul. Bankowej w Kotomierzu w czwartek (14 listopada) o godz 2.34. Gdy straż pożarna pojawiła się na miejscu zastali płonący warsztat samochodowy. Jak mówili później strażacy, nie było najmniejszych szans, aby uratować warsztat. W środku znajdowały się m.in. opony, które zaczęły i substancje chemiczne. Służby walczyły z ogniem przez kilka godzin.

- Obudziło nas walenie do drzwi i krzyk: "uciekajcie, bo się palicie". Domek strażacy ocalili, ale spłonął cały warsztat, magazyn, w sklepie nic nie nadaje się do użytku. Spłonęły klientów samochód, skuter, części naprawianych samochodów, mnóstwo opon i kół klientów, które były w depozycie i były już przygotowane do założenia do samochodów - mówi pani Janina, właścicielka warsztatu.

W pożarze zniszczeniu uległy nie tylko maszyny, narzędzia i wyposażenie warsztatu.

- To dla nich ogromny cios – strata materialna, ale i emocjonalna. Przez ostatnie lata, miesiące rodzice ulepszali warsztat. Inwestowali oszczędności w modernizację warsztatu, w to, aby pracownicy mieli lepsze warunki pracy. Teraz, patrząc na pogorzelisko, trudno nawet oszacować, ile pieniędzy i czasu potrzeba, by wszystko odbudować - mówi córka państwa Wszołków i dodaje, że dla pana Janusza warsztat był całym życiem, oczkiem w głowie. Praca w nim to nie tylko sposób na zarobek, ale i spełnienie, pasja i codzienna satysfakcja

Chcą odbudować utracony warsztat. Potrzebne ogromne wsparcie

Jak podkreśla córka pana Janusza i pani Janiny, rodzice chcą jak najszybciej uprzątnąć pogorzelisko, odbudować warsztat i zapewnić pracownikom miejsca pracy. Mimo, że odbudowa od zera wydaje się niemal niemożliwa, pan Janusz nie wyobraża sobie życia bez tego warsztatu.

- Wierzy, że uda się odbudować to wszystko na nowo. Wsparcie ludzi dobrej woli, nawet najdrobniejsze, będzie dla nich nieocenioną pomocą. Każdy gest wsparcia to dla moich rodziców nadzieja na to, że uda im się to wszystko odbudować od zera, a pracownicy nie stracą pracy - dodaje pani Aleksandra.

W internecie ruszyła zbiórka na pomoc w odbudowie warsztatu. Szczegóły znajdziecie TUTAJ.

W pożarze w Lublinie zginęło troje ludzi. - Nie powinni tak skończyć - mówi ich kolega

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki