- Kiedy inne mamy z radością szykowały wyprawki dla swoich przyszłych dzieci, ja modliłam się, aby moja ukochana córeczka dała radę... Prenatalnie zdiagnozowano u Julii złożoną wadę serca. Gdy córeczka przyszła na świat, bardzo słabo oddychała. Konieczne było wykonanie dwóch sztucznych oddechów... Sekundy trwały wieczność - wspomina mam Julki.
Po narodzinach, rodzice dziewczynki usłyszeli inną diagnozę niż postawioną wcześniej. Julka ma przełożenie wielkich pni tętniczych z inwersją komór, duży ubytek międzykomorowy w sercu i zwężenie odpływu z lewej komory do tętnicy płucnej. To rzadka i złożona wada serca. Do tego wszystkie narządy są odwrócone jak w lustrzanym odbiciu.
Zobacz także: 12-latek wygrał z potworną chorobą, a teraz przestał rosnąć. Matka Mikołaja załamuje ręce i prosi o pomoc
- Wiedziałam, że będziemy żyć w cieniu zagrożenia, jakim jest wada serca. Początkowo lekarze chcieli zrobić Julce serca jednokomorowe. Po cewnikowaniu serca, które zrobiono w okolicach drugich urodzin Julci, porzucono jednak ten pomysł - lekarze zakwalifikowali córeczkę tylko do obserwacji - wyjaśnia mama.
Julia marzy o normalnym życiu. Szansą operacja w USA
W kwietniu Julka skończyła 10 lat. Niestety, jej rodzice widzą, że serduszko słabnie i nie daje rady pompować krwi. Dziewczynka bardzo źle toleruje wysiłek fizyczny. Od urodzenia mierzymy jej saturację, czyli poziom nasycenia krwi tlenem. Zdrowy człowiek ma je na poziomie około 100%. U Julci, podczas ostatniej choroby, saturacja spadła do 76%. Zwężenie płucne powoli, ale stopniowo się powiększa.
Jedyną szansą jest wyjazd do USA, gdzie leczy się małe serduszka, którym nikt inny nie daje szans. - Julia została zakwalifikowana do operacji przez z jednego z najwybitniejszych kardiochirurgów na świecie - profesora Pedro J. del Nido. Jest on szefem kardiochirurgii w Boston Children's Hospital - mówi mama 10-latki.
Trwa zbiórka pieniędzy
Doktor chce zoperować świeciankę w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Cena za leczenie przeraża. - Nigdy nikogo o nic nie prosiłam, teraz proszę Was o ratunek dla Julki. O to, by można było uratować jej życie i zdrowie. O to, byście mogli za kilkanaście lat odwiedzić wspaniałą panią weterynarz, która będzie pomagać Waszym zwierzętom, a której serce będzie biło dzięki Wam. Potrzebujemy tysięcy ludzi o dobrych sercach. Prosimy o pomoc, o wpłacanie choćby złotówki, o podanie dalej, o udostępnienie. O ratunek dla Julki - apeluje zrozpaczona matka.
Wpłaty na rzecz Julki można dokonać na stronie Się Pomaga TUTAJ.