Miała wszystko. Piękny dom pod Bydgoszczą, duże mieszkanie w kamienicy. Ona i jej mąż, z którym poznała się na studiach, byli ludźmi sukcesu. Pracowali tam gdzie chcieli i dobrze zarabiali. Mieli córeczkę, gdy zdecydowali się na kolejne dziecko. Stella urodziła bliźniaki. Wincenty i Szczepan przyszli na świat przed świętami Bożego Narodzenia, jednak kobieta nie potrafiła się cieszyć macierzyństwem. Jej mąż widział, że dzieje się z nią coś złego. Bydgoszczanka trafiła do specjalistów. Ci zdiagnozowali u niej depresję poporodową. Ojciec bliźniaków był przy niej. Wykorzystał cały urlop i nie opuszczał jej ani na krok. Gdy był już pewny, że ze Stellą jest już lepiej, postanowił wrócić do pracy. To był jego pierwszy dzień w pracy po długiej przerwie...
Zobacz: Dramat w Bydgoszczy. W mieszkaniu znaleziono zwłoki dwumiesięcznych bliźniaków
10 lutego 2020 roku jego żona odebrała jeszcze jeden telefon od niego. Kolejnego już nie. Wtedy mężczyzna zadzwonił do sąsiadki. Poprosił, aby weszła do jego mieszkania. Gdyby wiedział, co jego żona planuje, nigdy by nie zostawił jej samej ze Szczepanem i Wincentem. Drzwi od jego mieszkania nie były zamknięte, dlatego sąsiadka weszła bez problemów.
Bliźniaki leżały w swoich łóżeczkach. Były ubrane w najlepsze rzeczy, a ich mama leżała nieprzytomna. Połknęła ogromną ilość tabletek i popiła je winem. Maluszki wyglądały jakby słodko spały. To nie była jednak prawda. Stella utopiła dzieci w wanience, a potem wytarła je, ubrała w odświętne rzeczy i położyła do łóżeczek. Potem próbowała się zabić.
Przeżyła. Biegli psychiatrzy nie mieli żadnych wątpliwości. Gdy zabijała swoje dzieci byłą niepoczytalna. Nie wiedziała, co robi. Prokuratura wystąpiła do sądu o umorzenie postępowania wobec niej. Ten w 2022 roku tak właśnie uczynił i zadecydował o umieszczeniu kobiety w szpitalu psychiatrycznym. Jak udało się nam ustalić, Stella przebywa tam do dnia dzisiejszego.